Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
APOKALIPSACZYLISPORT
MOTOROWODNY
1.
Zaparkowałemautoprzeddomemiwysiadłemzpokaźnym
pakunkiemgazetpodpachą.Tymczasemodstronytrzepaka
zdywanemnaramionachnadszedłsąsiadzsąsiadką.Skinąłem
imgłowąnapowitanie.
-Przeczytapantewszystkiegazety?-spytałsąsiad.Wtwarzach
obojgamalowałosiępolitowanie.
-Oddeskidodeski,panieBanasiak-zażartowałem.
-Inacotopanu?
-Cóż,zwykłaciekawość-odparłem.
-Aokońcuświatatamcośpiszą?-spytałznadzieją.
-Chybanie.
-Notoniechpansamnapisze-rozkazał.
-Poco?
-Niechludziezrobiąjeszczejakiśporządekwokółsiebie.
Naprzykładdywanmożnawytrzepać.
-Konieczniedywan?
-Niekoniecznie,jeszczepodłogimożnapomyć,firankiwyprać.Nie
masiędokądspieszyć,amożnajeszczetrochęprzyjemniepobyć
-powiedziałasąsiadkatakimtonem,jakbyzmierzchludzkości
oznaczałzakończenieturnusunawczasach.
-Wartomartwićsięotakiedrobiazgiprzedkońcemświata?
-Jestjeszczeparęmiesięcy,przecieżludzieniebędąsiedzieć
popróżnicydosylwestraiczekaćwszystkodupnie-powiedział
sąsiad.
-Niewtymrzecz-stwierdziłastanowczosąsiadka.-Panwie,
cowkońcowymrozrachunkubędziesięliczyło?
-Firanki?PaniBanasiakowa...-Zaśmiałemsię.
-Czegorżynizgruchynizpietruchy,możeifiranki?
Wkurzyłemnienażarty.Wjejoczachdostrzegłemgniew.