Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przecieżniepowiem:„Stary,umarłam”.Jeszczenie
teraz.
Niechceszmówić?
Nie.
Nodobra.Uśmiechasię,awjegopoliczkachrobią
sięuroczedołeczki.Tomniewnimnapoczątku
zauroczyło.IdziemydziśnaPoleMokotowskie.Zajefajna
pogoda.Chodźznami.
Niemogę.Obiecałamstaremu,żewrócędodomu.
Wciągagłębokopowietrze.
TomożewyskoczyszznamiwpiątekdoAlternatywy?
Próbujęsiędoniegouśmiechnąć.
Niemogęwpiątek.
Amożechceszpójśćzemnąwsobotędokina?
Proponujemirandkę.Proponujerandkętrupowi.Nie
potrafięopanowaćśmiechu.Upiornychichotzombie.
Piotrekmaminę,jakbymzdzieliłagowgębę.Wstaje
iodchodzi.Nawettrochęmigożal,aleprzynajmniej
mamgozgłowy.
Terazwiem,żepodkochiwałamsięwnimprzed
śmiercią,chociażwtedynienazywałamswoichuczuć,
nawetkiedycałowaliśmysięnaimprezach,bokilkarazy
sięzdarzyło.Poprostudawałamsięnieśćfali,było
przyjemnie.Kiedyumarłam,nabrałamdystansuizdaję
sobiesprawęzwielurzeczy,którewcześniejmiumykały.
Szkodatylko,żeniemająjużznaczenia.Niechcęczekać
nakonieclekcji.Wystarczającodługozwlekałam.Muszę
spotkaćsięzmamą.
Przechodzęprzezdługikorytarz.Wieleosóbmisię
przygląda.Naprzykładdziewczynyzmojejdawnejpaczki.
GadajązPiotrkiem.Pewniecośimnamójtemat