Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TeraźniejszośćMAJA
Tatawszedłrano,aleznówudawałam,żeśpię.
Mruknęłamcośiodwróciłamsiędościany.Corazmniej
mnieznimłączy.Jeszczetylkotorozpadającesięciało,
któregomożedotknąć.Szczerzemówiąc,wolałabymjuż
byćpochowana.Bycieduchemtotrochęcoinnegoniż
byciezombie.Żywetrupymęczącedlawszystkich.Dla
tych,którzymajązkimś(czymś?)takimkontakt,ale
przedewszystkimdlasamegotruposza.To,comisię
przytrafiło,jestkarą.Byłamzłądziewczyną.Tomoja
wina.Wszystko.Drzwifrontowesięzamykają.Tata
wyszedłdopracy.Wstaję,aleniedajęradydojść
dołazienki.Martweciałoodmawiaposłuszeństwa.
Rzucamsięnałóżko.Ukrywamtwarzwpoduszce,
cotrochętłumiłkania.Niechcę,żebysąsiedzimnie
usłyszeli,przynajmniejciżywi.
Kiedyudajemisiępozbierać,zegarekwskazuje
piętnaściepoósmej.Jakkolwiekbymsięniespieszyła,
itakdotrędoszkołypopierwszejlekcji.Poporządnym
prysznicuniezdążęnawetnadrugą.Lepiejwybioręsię
odrazunacmentarz.Spotkaniezpaniąpsychologjest
wyznaczonenapiętnastą.Niewiem,czypójdę.Zrobię,
jakdoradzimimama.
Przedwyjściemzdomusprawdzamkuchnię.Znów
kanapusie,znówsokananasowy.Nawetnierobię
przymiarkidopiciaijedzenia.Sokwylewamdozlewu,
kanapkizgarniamdoplastikowejtorebkiiwpycham
doplecaka.
Nacmentarzwybieramsiępiechotą.Lepiejunikać
zamkniętychprzestrzenizewzględunaodór,jaki
wydzielam.Dogrobuidęnapamięć,nieszukam
numerówalejekanikwater.Gdyżyłam,miałamproblemy
zwyczuciemkierunku,teraztobułkazmasłem.Mijam
żywych,mijamumarłych,przestajęichodróżniać.Liczy
siętylko,żezachwilęzobaczęmamę.Gdybymżyła,