Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
7Obudziłamsię,śmiejącsięgłośno.Miałam
niesamowitysen.Leciałamwysokowprzestworzach.
Niczegosięniebałam,choćwdolebyłyoblodzoneskalne
szczyty.Mojemocnekoloroweskrzydłaniosłymnietam,
gdziechciałamlecieć.
Zdołusłychaćbyłorytmicznystukotmłotka
zwarsztatuStasia.MałaGusłyszałamójśmiech
iprzyszładonaszegołóżka.Wtuliławemnieswojezimne
stópki,objęłamojepoliczkiswoimirączkamiizapytała
mnie,zczegotaksięśmieję.Opowiedziałamjejmójsen.
Bardzojejsiępodobałipowiedziała,żemusimywtakim
raziejużwstać,bomamydużodozrobienia.Wstałam
posłusznie,choćbyłobardzozimno.Tejnocy
temperaturaspadłanazewnątrzdominusdwudziestu
stopni.Naszdomjednakbyłsolidniepokrytygrubą
warstwąśniegu,więcświatniewydawałsiętakizupełnie
beznadziejny.Obiezarzuciłyśmynaramionaciepłekoce
ijakkrólowezeszłyśmydopracowni.Odsamegorana
wiadomobyło,żetegodniainnypokójnaśniadanienie
wchodziłwgrę.Gdyjesttyledozrobienia,jak
powiedziałaMałaG,trzebaodrazuzacząćodpracowni.
Tylkowtedynicczłowiekanieodciągnieodtego,comusi
zrobić.Stasiuteżjużwidocznieczuł,żetobędziewłaśnie
jedenztychdni,bogdyzeszłyśmy,wpracownikozajuż
byłarozgrzanaibyłoprzyjemnieciepło.Położyłam
napodłodzewielkiarkuszpapieruiobiezaczęłyśmy
rysowaćskrzydła.Powstałowieleprojektów,zanimudało
namsięuzyskaćodpowiedniefekt.Wtedy,zadowolone,
poszłyśmyprzygotowaćśniadanie.Zrobiłyśmycałytalerz
tostówzseremidzbanekherbatyzsokiemróżanym
iprzeniosłyśmytowszystkodopracowni.Tamjadłyśmy
wciszy,kontemplującto,coudałonamsięnarysować.
MałaGposzłapotatę,botobyłjużtenczas,żeprojekt