Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5Czasamiwracamdomojegopierwszego
wspomnieniazdzieciństwa.Niewiem,ilewtedymiałam
lat,aletomusiałybyćpóźnelatapięćdziesiąte.WPolsce
wtamtychczasachchybabyłobardzoponuro.
Przynajmniejtakzawszepóźniejmiopowiadano.Moje
wspomnieniewydajesięjednaktemuprzeczyć.
Pamiętamintensywniepomarańczoweświatło
zachodzącegosłońca,którezalewałonaszemieszkanie
wkamienicy.Siedziałamnazimnymparapecie
zczarnegolastrykoiobserwowałamtańczącąparę
wnaszymsalonie.Tam,gdziezazwyczajbawiłamsię
popołudniamimoimilalkami,terazstałagrupajakichś
ulicznychgrajków.Zezłościłamsię,żeprzerwano
mizabawęiprzegonionozeswojegomiejsca.Muzyka
tegowieczorabyłajednakważniejsza.Pamiętam,
żejedenznich,grającynaskrzypcach,miałgęstączarną
brodęopadającąnaogromnywystającybrzuch.Byłtak
opasły,żejakojedynymusiałusiąść,żebygrać.Zczoła
kapałmupot,alejemutowidocznienieprzeszkadzało,
bouśmiechałsięszeroko,pokazującwszystkimswoje
wyszczerbioneuzębienie.Stojącyzanimmłodszy
mężczyznabyłzatobardzochudy.Miałzadużeubrania,
którewisiałynanimjaknastrachunawróble.Czarne
spodniemiałzwiązanezwykłymsznurem.Nieuśmiechał
siętakwesołojakgrubaszprzodu,alewydawałsię
jeszczebardziejzadowolony.Grałnaakordeonie.Miał
lekkoprzymknięteoczyiudawał,żezupełnieniesłyszy,
żepozostaligrajkowiegrająwzupełnieinnymtempieniż
on.Obserwowałamgownikliwie.Wydawałomisię,
żektośtakchudyniebędziewstaniedługograćnatak
wielkimakordeonieisięprzewróci.Onjednaksięnie
przewróciłigrałnawetwtedy,gdyinnijużprzestali.Tata
leżałnapodłodze.Jegonogaruszałasięwrytmmuzyki.
Mamachciałagopodnieśćnakanapę,alezacząłnanią