Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtedybyładlasiebieprawdziwymzagrożeniem.
Uzależnieniesprawiło,żenosiławsobiemetodyczną
samozagładę,niczymciążęzgwałtu,nowotwórzłośliwy
zprzerzutamilubciałoobcezaszytewpośpiechuprzez
roztargnionegochirurga.Aletejskazy,którejbyćmoże
niebyłowidaćnapierwszyrzutoka,niemogłasię
pozbyćzwinnymruchemskalpela.
Spojrzałakomendantowiwoczy,apotemspuściła
wzrok.
–Niebyłożadnejoperacji.–Ściągnęłabrwi.Poczułasię
jakostatniaszmata.Wstydzalałjąnagłąfalą
iprzytłoczył.Policzkizapłonęłyinabrałaochoty,byuciec
ztegomiejsca,byledalejodJeziorskiego.
–Toznaczy?–Mężczyznaniekryłzdziwienia.
–Przelałemkasęnatwojekonto.Mówiłaś,żetrwa
zbiórkanakomendzie,że...
–Zwrócęciją–weszłamuwsłowo.–Pożyczyłam,
bojestemhazardzistką.Napewnodoszłycięsłuchy.
–Kątemokazobaczyła,żeJeziorskirozłożyłręce
zezdziwienia.
–Notak,alemówiłaś,żematka...
–Mariusz,tomojawina.–Założyłaprzedramiona
naklatcepiersiowejipodniosładłońzpapierosemdoust
tylkopoto,żebyukryćjejdrżenie.Wstydnieodpływał.
Pogrążałasięwnim,czując,żeniemaprawatubyć.
Jakbybyłagorszymczłowiekiemodszefagrudziądzkiej
policji.Mimotoośmieliłasięspojrzećmuwreszcie
wtwarz.–Oszukałamcię.Jestemhazardzistką.Ale
chodzęnaterapię,leczęsię.Napewnooddam
citepieniądze.
Jeziorskiniewiedział,copowiedzieć.
–Wstydmi,naprawdę–dodałaHerman,lecz
nakomendancieniezrobiłotowrażenia.Stałprzez
chwilęoniemiały.
–Dałemsięoszukać.–Uśmiechnąłsięsmutno,
poczymruszyłwstronęsamochodu.
–Mariusz?–rzuciłazanim.
Przystanąłigwałtowniepodniósłrękę,dającznak,