Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4
–Jakmogłaśjejtopowiedzieć?–ZeroSiedempróbował
zapiąćpas,aleniemógłtrafićzaczepemdoslotu.–No,
cojest,kurwa!
Wkońcu,gdywokniekuchennymdomuWitbergów
poruszyłasięfirana,usłyszelimetalicznyklik.Borewicz
mruknąłcośniezrozumiale,apotemuruchomiłsilnik.
Wrzuciłzezgrzytemjedynkęimocnonimiszarpnęło.
Oponywżerałysięwgruntowąnawierzchnię,pełnądziur
wypełnionychdeszczówką.Trzeszczałyplastiki,coś
łupnęłowbagażniku,alekierowcasiętymnieprzejął.
–Pojakącholeręwygadywałaśtegłupoty?–Zacisnął
ręcenakierownicy.
–Rozmawialiśmyjużotym.
–Ichuj,żerozmawialiśmy.Prawdajesttaka,żegówno
wiemy.–Gestykulowałnerwowo,puszczająckierownicę.
–MożeTobołaporwałdzieciaka,amożenie.Niewiesz
tegoityle.Niemamyżadnejpewności!Żadnej,kurwa,
pewności,rozumiesz?Totylkohipoteza.Niemusiałaśjej
otymmówić.Pocowywoływaćdemony?
–Ocotaknaprawdęsięwściekasz,co?–Odwróciłasię
doniego,zirytowanapołajankami.
–Równiedobrzemogłaśjejpowiedzieć,żebędziemy
przesłuchiwalisanitariuszyzkaretki,którzyratowali
Witberga.–Napięcienieschodziłoztwarzypolicjanta.
Aleprzynajmniejwreszciezamilkł.
Wyjechalinadrogęasfaltową,aniecodalejBorewicz
skręciłwzjazdnaśrednicówkę.Zamierzalidostaćsię
dokomendyszybszątrasą.Niedojechalitamwcześniej,
bokiedyHermanodebrałapołączenieodLucyny
Witberg,zdecydowali,żenajpierwpojadądoniej
naIrysową.
–Nieobstawiajwynikówtejsprawyjak
wbukmacherce.Poprostutegonierób.Tocimoże
zaszkodzić–ostrzegłBorewicz.
Poczuła,żezalewająfalawściekłości.Zrobiłojejsię
gorącoimusiałaodciągnąćwełnianygolfodszyi,żeby
nabraćpowietrza.Potemzacisnęłapięści.Chciała