Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Bladeciałoniemowlęciaprzezcałąnocpływało
wstarymocynkowanymwiadrzepełnymroztworu
formaliny.
Mężczyzna,którywcześniejwysunąłwiadrospodstołu
wkuchniizdjąłpokrywę,ztrudempowstrzymałfalęłez.
Gryząceoparyuderzyłygownozdrza,gdypłynzafalował
iobmyłłukdrobnychplecówznieznacznie
zarysowanymiłopatkami.Jasnewłosydziecka,niczym
aureola,ułożyłysiępromieniściewokółgłówki.
Zagryzłzębynazaciśniętejpięściimodliłsię,żeby
zjegogardłaniewydobyłsiędziki,nieokiełznanyryk.Nie
mógłobudzićżony,któraspałazazamkniętymidrzwiami
wpokojunakońcukorytarza.
Powiódłtamwzrokiemiprzezjegotwarzprzebiegłcień
lęku.
Dwadnitemuwokniesypialnipowiesiłgrubykoc,
anastępniezaciągnąłciężkiezasłony.Lipcowesłońce,
którerozjaśniałoniedawnowytapetowanewnętrze
zdużymłóżkiemibiałymdrewnianymkojcem
dziecięcympodścianą,naglezgasło,aleduchotanie
ustępowała.
Otarłpotzczołaiwmroku,doktóregojeszczesięnie
przyzwyczaił,poszukałwzrokiemzarysusylwetkiżony.
Leżałapodkocemzpodkurczonyminogamiizłączonymi
dłońmi.Wydawałomusię,żemaotwarteoczy
pozbawionezdrowegoblaskuiwzrokwbitywścianę,
wkonkretnypunkt.Natymswoistymekraniejejmózg
niczymzacinającysięprojektorslajdówwyświetlał
zapewnejedenobraz.
Twarzdziecka.
Byłtegopewien,bosuche,spierzchnięteustażony
szeptałysłowakołysanki:
–ZpopielnikanaWojtusiaiskiereczkamruga...
–wypowiadałajewolno,machinalnieibezżadnych
emocji.Napróżnoszukałwnichciepłejbarwy,troskliwej
nuty,którajeszczenietakdawnopobrzmiewaławjej
głosie,gdynachylałasięnadłóżeczkiem.