Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JoannaŁukowska
RW2010
UlicaAbrahama
dotknąłróżowego,nieprzyzwoicieczystegouchaiażsięskrzywiłna
wspomnienienieprzyjemnegoszorowania.
CodoMcGregora,towidzącrozterkęAbrahama,uśmiechnąłsię–nie
złośliwieczyprzewrotnie–ależyczliweizachęcająco.Terazdlaodmiany
Abrahampoczerwieniał.Zupełniezapomniałouszach,ajegooczyzabłysły
niczymumłodegowilka.Wyczułtropicośmumówiło,żetoprawdziwyzając,
aniezwodniczaprzynętanatakiemłode,głupiewilczkijakon.
WchodzącdociemnejksięgarniAngusaMcGregora,pachnącejmądrością,
kurzemitytoniem,chłopiecczułuniesienierównetemu,jakiemusiodczuwać
pobożnyŻydprzekraczającyprogibóżnicy.
Młodyistaryczłowiekszybkozostaliprzyjaciółmi.Ufalisobie,lubilisię,a
otaczającyichświatniewydawałsięimjużanitakobcy,anitakwrogijak
przedtem.Jednocześnieprzecieżniestraciłniczeswojejatrakcyjności–wręcz
przeciwnie.Bodobrzejestbyćodkrywcą,alejeszczelepiej–odkrywcą,którego
przestałatropićsamotność.
AbrahampomagałAngusowi,itonietylkowrozpakowywaniu,
przenoszeniuczyodkurzaniuksiążek.Niechodziłonawetoczyszczeniei
nabijaniefajki,którąSzkotuwielbiałpykać;właściwierobiłtonaokrągło–cały
pachniałtytoniem,zawszeotaczałgoaromatycznykłąbdymu,któryszedłza
nimkrokwkrok,unosiłsięwokół,krążył,nawarstwiałlatami,mieszałze
wszechobecnymkurzem,odkładałnapółkach,wsiąkałwkartyksiążek…
Abrahamnigdyjużniezapomnitegozapachu.Dokońcażyciatytoniowawoń
niewielkiej,ciemnawejksięgarniAngusakojarzyćmusiębędziezprzyjaźnią,
mądrościąidzieciństwem.
9