Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JoannaŁukowska
RW2010
UlicaAbrahama
Abrahamlubiłspecyficznyaromatksięgarni,podobniejaklubiłzajmować
sięfajkąMcGregora.
–Zrobionojązkorzeniawrzosu.Spójrz,jakajestdelikatna,jakapiękna…
–przyciszonygłosstaregoSzkotawyrażałcoświęcejniżzachwyt.–Opiekujsię
niądobrze.Onapotrzebujeciepłaitroskliwości.Potrzebujetwoichsprawnych
palców,moje–pogrubioneartretyzmemstawymężczyznyzadrżałylekko–są
dlaniejzastare…
Abrahamniezawiódł.Angusnieznalazłbylepszegoopiekunadlaswojej
małejprzyjaciółki.Drobneręcechłopcadotykałyjejzprzyjemnością,gładziłyz
jakąśpowolnączułością,którą–gdybybyłchoćodrobinęstarszy–możnaby
nazwaćpieszczotą.
Jednakżenajistotniejsza,czyraczejdającasięodrazuzauważyć,pomoc
Abrahamadotyczyłasprawyowielebardziejprozaicznej,nudnejinaglącej
zarazem,amianowicierachunków.LiczącysobiedopierodziewięćlatAbraham
uporządkowałbałaganpanującywksięgachMcGregora–panoszącysiętu
chybaodczasówbiblijnegopotopu–apotemwłaściwieprzejąłnasiebie
obowiązekichprowadzenia.Zresztąszybkookazałosię,żerobitoocałeniebo
lepiej,niżAnguskiedykolwiekbyłbywstanie.Cóż,staryMcGregor–jakto
samsiętłumaczył,prychającipodkręcającwąsa–zwyczajnieniemiałgłowy
docyferek.
AnguszaśpomagałAbrahamowi…nietracąccierpliwości.Poprostu.
Zawszemiałczasiochotę,byporadzićchłopcu,którąksiążkęwartoprzeczytać,
bypodyskutowaćznimotym,cojużzdążyłprzeczytać,czywreszcie
odpowiedziećnakolejnąsetkępytań,którymiAbrahamzasypywałgoza
każdymrazem,gdysięwidzieli.Aniebyłonłatwymrozmówcą;prawdę
10