Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
KACPER
Przechodzącnadrugąstronę,zawszezostawiałzapłotemcałąpewność
siebie.Jakbyktośprzełączałwnimpstryczekdozmianynastroju.
Wjednejchwiliodważnyizdeterminowany,alegdyprzeciskałsię
przezdziurę,wjegoświadomościbudziłsiętenprzeklęty,tchórzliwy,
wewnętrznygłosikmówiący:terazcisięnieuda.Wyczerpałeśjuż
limitszczęścia.Dorwącięjakwtedyiznowuskończysięnatym,
żeprzezcałypobytojcawkrajubędąawanturyicichedni,amatka
będziesięwstydziłapokazaćwszkole.Noigliny.Tymrazemraczej
niktniedamukolejnejszansy.
–Pieprzyćto–mruknął,dodającsobieodwagi.Częśćjegochciała,
byzawrócił,mówiłamu,żejeszczemoże,żejeszczemaszansę.
–Pieprzyć–powtórzyłKacperniecogłośniejikątemokadostrzegł
Darka,któryzerknąłnaniegoiskinąłgłową.
Inaglepoczułuderzenieadrenaliny.Wkolejnychsekundachobraz
sięrozjaśnił,rozmywającnakrawędziach.Alboserce
muprzyspieszyło,alboświatwokółzwolnił,wustachzrobiłomusię
sucho,anajęzykupoczułmetalicznyposmak.Zsunąłsięzezbocza
ijużbyłprzywagonie,drżącarękasamazacisnęłasięnauchwycie
obokwejścia,stopawylądowałanaschodku.Awszystkoprzy
akompaniamencietychsamychhisterycznychmyśli:złamieszserce
matce,ojciecdostanieświra,pójdzieszdopoprawczaka...
–Pierdolić–mruknął,alewystraszyłsię,żezagłośno.Przezszum,
jakbyradiananiedostrojonymkanale,przedzierałysiępojedyncze
słowa:matka,serce,poprawczak,odpuść.
Spojrzałnabudynkipapierni,nagmachybiuroweorazhale
fabrycznepoprawejimagazynowepolewejinawprost.Nasuwnicę,
naktórąkiedyśpróbowałsięwspiąć,jednakzabrakłomuodwagi.
Nigdyniewidział,bypracowała,alechybamusiała,skorodopiero
cojąodmalowali,nie?Mimototoryporastałozielsko.
–Idziemy–powtórzyłiruszył,nieczekającnaresztę.
Przednimrozciągałosięjakieśdwieściemetrówniemalcałkowicie
odkrytegoterenu.Tuitamtylkojakiśpagórek,wgłębienie,kępa