Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JÓZEK
DarekiJózekszliodstronyosiedlaKonstytucji3Majaowianego
słodkimzapachemkrówekzpobliskiegozakładuCukrogal,mocnym
mimodeszczu.Szlioboksiebieniemalrównymkrokiemśrodkiem
opustoszałejulicy.Nierozmawiali,twarzemielipoważne,aminytak
gniewneizacięte,jakietylkonastolatkipotrafiąmieć,ipostronny
obserwatormógłbyodnieśćmylnewrażenie,żenasiebieźli.
Naumówionymmiejscumiędzypapierniąanasypemczeskich
torówzjawilisiękwadransprzedczasem,więcDarek,wyższy
zchłopców,stwierdził,żemogąschowaćsięwewrakustaregoaudi.
Oczywiścienatychmiastzaklepałsobiemiejscekierowcy.
Józekniezamierzałprotestować.Zkuzynemwidywałsięrzadko,
alewiedział,żetojedenztychdzieciaków,którelubiąstawiać
naswoimistrzelaćfocha,jeślicośnieidziepoichmyśli.Ateraz
znajdowalisięnajegoterenie,Józekmiałpoznaćjegokolegów
izrobićznimicoś,cojeszczewczorajniewydawałomusiętak
niebezpieczneigłupie.Tylkożewczorajbyłwciążpodekscytowany
przyjazdem,świeciłosłońceijadłprzepysznelodycytrynowe.
Słowem,wczorajbyłolato.Dziśpadało,odkądsięobudził.
Zresztą,przekonywałsamsiebie,wracającmyślamidowraku,
cojestatrakcyjnegowsiedzeniuzakierownicąprzerdzewiałegoaudi
bezkółiszyb?Coinnegowprawdziwymaucie,którefaktycznie
prowadzisz,nawetjeślipowoli.Przypomniałsobiezeszłoroczne
wakacje,gdypojechalizojcemnastarelotniskopodStargardem
Szczecińskim.Tatapróbowałgowtedyposadzićsobienakolanach,ale
sięniemieścili,więcpowiedział:„Niemówmamie”,wysiadł
iwyregulowałmufotel.Potemsamzająłmiejscepostroniepasażera,
instruowałgoitylkotrzymałwpogotowiudłońnahamulcuręcznym.
Jechaliwolno,większośćnapółsprzęgle,aleitakcotobyłazajazda!
Potakiejakcjizdezelowanywrakjużnierobiłnanimżadnego
wrażenia.
CoinnegonaDarku,któryzbłyskiemwoczachwsunąłsię
dokabinyprzezokno.Przeciwdeszczowapelerynapodwinęłamusię
iczęścioworozdarła,jednaknicsobieztegonierobił.Klapnął