Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Szkolenieniepowinnozająćdużoczasu,prawda,
Maud?–powiedziałazbłyskiemwoku.–Kiedymożesz
zacząć?
Powiewwiatruzaszeleściłliśćminapobliskimdrzewie
isprawił,żedreszczprzebiegłpokręgosłupieHolly.Było
późnepopołudnie,kiedytrzasnęładrzwiamiprzednosem
Danairuszyłaprzedsiebie.Wkońcubędziemusiała
opracowaćjakiśplan.Nietylkonadzisiejszywieczór,ale
inaprzyszłość.Dombyłwynajętynanazwiskaich
obojga.MożeDansięwyprowadziionatamzostanie.
Zaoszczędziławystarczającodużopieniędzy,
bysamodzielniepłacićczynsz,jeślizajdzietaka
potrzeba.Alenigdywięcejniemogłabyspaćwtymłóżku.
Nie,lepiej,żebytoonzatrzymałłóżkoidom.Onabędzie
musiaławymyślićcośinnego.Niemiałainnegowyjścia.
Znówpoczuła,jakpiekąjąoczy.Całkowiciezaufała
Danowi,alecogorszazaufałarównieżswojemuosądowi,
myśląc,żeznalazłakogoś,ktojąuszczęśliwi,ktobędzie
zadowolonyzniejizestabilnegożycia,jakiesobiedla
nichwyobrażała.Iotogdzieskończyła.
Zastanawiałasię,czyrzucićsięnaziemięizacząć
ryczeć,czyraczejpodnieśćnajbliższykamieńicisnąćnim
wrzekę,gdytużzaniąrozległosiędyskretne
chrząknięcie.
–Jużsobieidę,okej?Idę,idę–powiedziała,
jednocześnieobracającsięnapięcieiocierającłzy
zpoliczków.
–Maud?–Zamrugałazniedowierzaniem.–Maud!