Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Zpowodupośpiechu,zjakimwyjechałazLondynu,Holly
Berryniezdążyłasiędłużejzastanowićnadubraniami,
którespakowała.Prawdęmówiąc,słowo„spakowała”
byłomożenieconawyrost.Potym,jakobrzuciła
swojegozdecydowaniejużbyłegochłopakakilkoma
butami,zdjęłazszafywalizkęizaczęławrzucaćdoniej
stosyprzypadkowychciuchów.Wtymsamymczasie
Dan,rzeczonybyły,próbowałuratowaćkilkawłasnych
rzeczy,któreprzypadkiemznalazłysięnajejdrodze.
Wtymdziałaniuniecoprzeszkadzałmufakt,żewciążnie
byłzdecydowany,czypowinienraczejstaraćsię
udobruchaćHolly,swojądziewczynę,którawłaśnie
zastałagowniedwuznacznejsytuacji,ztyłkiem
nawierzchu,wichnowiutkimłóżkuzIkei–łóżku,zaktóre
wpołowiezapłaciła–czymożejednakpocieszaćłkającą
kobietę,któranadalsiedziałanawspomnianymłóżku
ipodobniejakon,niemiałanasobieanikawałka
odzienia,zatorozpaczliwiepróbowałasięczymśokryć.
–Zaczekaj,Hols.Proszęcię,zaczekaj.Wysłuchajmnie.
–Dzięki,alechybajużdośćsięnasłuchałam.Iwierzmi,
teodgłosytrudnobędziewyrzucićzpamięci.
Ręcejejdrżały,kiedyściągałazwieszakakolejną
sukienkę.Sześćlat!Przezsześćlatjejżyciawszystko
kręciłosięwokółniego.Przezsześćlatodkładała
napóźniejwszystkieswojeplany–dla
ich
planów.
Cholernakretynka.
–Proszę,pozwólmitowyjaśnić.–Kiedyjegodłoń
dotknęłajejramienia,obróciłasięnapięcieienergicznie
jąstrąciła.
–Anisięważ.Nieważsięmniedotykać,mówićdomnie