Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WłaśniewszedłMarcin.Poderwałamsię,jakbyten
nieszczęsnyzagubionygwoździkodnalazłsięnamoim
krześle,wbijającsięboleśniewmojesiedzenie.
–Musimyporozmawiać–wykrztusiłamztrudem,gdy
wreszciewszedłdokuchni.
–Nieteraz,zapółgodzinymamtrening.Niemanic
naobiad?–odburknąłspodprzykrywkigarnka.
–Nie.Niezdążyłamniczrobić.Byłamulekarza.
–Aha.Nodobra,zjemnamieście.Zobaczymysiępóźniej.
Cześć.–Doleciałojużzzazamkniętychdrzwiwejściowych.
Trwałamwciążwtymsamymmiejscu,odkądweszłam
dodomu.Mamamawiała,żeczasemrzeczysameukładają
sięlepiej,niżgdybyśmyjezaplanowali.Możedobrze,żetak
sięstało.Jeślisiędowie,będzieżyłnadzieją.Ajeślinie
utrzymamkolejnejciąży?Tobędziedlaniegosilnycios.
Chociażtenpierwszytrymestrniechsięzakończy.Minie
największeryzyko.Jateżniezniosłabymwtymwszystkim
jeszczejegorozczarowania.Dobrzesięstało.
***
ZmieniałampościeluKrzysia,kiedygozobaczyłam.Odkąd
pozwalnialiwramachoszczędnościsaloweidietetyczki,
dwoimysięitroimywobowiązkach–choćnapodstawowe
nawetbrakujeczasu.Dwiepielęgniarkinaoddziałwnocy
tozdecydowaniezamało.Ajeszczetengówniarz
wymalowałwszystkokałem.Kiedytosięskończy?Przecież
niemogęprzywiązaćmurąkdołóżka.Pozatymjest
silniejszyodemnie.Zwłaszczagdysięwkurzy.
Siedziałnakrześlenakorytarzu.Twarztrzymałwdłoniach.
Podniósłgłowęizauważyłmnie.Poderwałsięzkrzesła
ipodbiegłwmojąstronę.
–Słyszałem,żeznowująodratowaliście!Czywtym
kurewskimszpitaluniemaabsolutnienikogo,kto
maodrobinęcywilnejodwagi,byztymwreszcieskończyć?
–Panacórkażyje.Niepowiniensiępancieszyć?
–Żyje?Panitonazyważyciem?!Musibyćpanijakimś
potworem!
–Ja?Gdybytobyłamojacórka,byłabymtucodziennie!
Przychodzipanturaznakilkamiesięcy,amniepanoskarża?