Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zmalał.Wykwitłyzpożogibukietpłomieniodmiennejbarwyzaćmił
gonachwilę.Leczniezmniejszył–żądzazniszczeniarwałazsiłą
naprzód.
Tłumogarnęłapanika.Ludziezwrzaskiemuciekaliprzedpędzącą
rzekąspirytusu.Szałzawładnąłżywiołemiludźmi.Potop,zawiejaognia
doobłędudoprowadziłyumysły.Tłumydarłysię,przewracały,biegnąc
naoślepiwpadającnasiebie.Szloch,krzykludzkizmniejszałysię
chwilamiiwówczassłychaćbyłopojedynczegłosy,tuitamrozsiane,
głosystanowcze,fanatyczne.Czasem,podwpływemmówców,
kilkadziesiątpięściwznosiłosięponadgłowami,wygrażającstrażakom.
Innizprzekleństwemgroziliwprzeciwnąstronępożogi.Apojedyncze
głosywprzerwachłomotu,trzasku,świstupłomieni,dominowały
ciągle.
–Zabijąnas–szeptalistrażacy.
–Ratować!–brzmiałakomendadowódcy.
–Nieuratujemy.
Pożarhuczał,jaktysiącetrąbpowietrznych.