Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przecieżniktjejniebroni”.Alekobietapozostałajeszcze
jakiśczas,choćniktjejniezatrzymywał.Zakażdymrazem,
gdypodchodziładobaru,widziała,żeartystaikobieta,która
mazamiarodejść,corazbardziejoddalająsięodsiebie,żepo-
większasięszczelinamiędzynimi,jednaknieprzezkłótnię,
tylkoprzezmilczenie.Siedzielibezsłowa,onznudzonypalił
irozglądałsiępolokalujakwtedynawystawie,aonanerwo-
wobawiłasiękluczykamiodsamochodu,jakbyprzesuwała
paciorkiróżańca.Kiedywpewnejchwiliszłaponoweza-
mówienie,zauważyła,żekrzesłostoipuste,pięknakobieta
ubranawzbytlekkiebutyodeszławzimowywieczór,nikt
jejniezatrzymywał.Malarzniewyglądałnazrozpaczonego,
wyciągnąłzkieszenikawałekpapieruizacząłcośgryzmo-
lić.Wlokalugasłyjużświatła,kiwnąłnanią,żebypodeszła.
Powiedziała,żeonategostolikanieobsługuje,toniema
znaczenia,odparł,widziałnawystawie.Jegoponurespoj-
rzenieprzenikałodogłębiirozpalałocoś,coprawiejuż
zgasło.Jakjejsiępodobałyobrazy?
Bardzo.
Tozamałorzucił.
Dodała,żeprzypominałyjejIstrię.
Jużlepiejstwierdził.
Podałjejrysunek,naszkicowanąniespokojnymiruchami
postaćkobiety,którastoiprzedpustymkwadratemobrazu
naścianie,ztacąpełnąbutelekikieliszków.
Totypowiedział.Stoiszprzedmoimobrazemigo
podziwiasz.
Wręczyłjejinnykawałekpapieru,byłananimkobieta,
taksamoprzedpustąścianą,alebeztacy.
Toteżty.Tacaupadłanaziemię,kieliszkisięrozbiły.
Nadoleobrazkanaprawdębyłyjakieśbazgroły.Nietrud-
nosobiewyobrazić,cosięstało.
Wypuściłaśtacę,zpodziwu.
Musiałasięroześmiać.Patrzyłanajegoczerwoneusta,
teżrozciągniętewuśmiechu,pomyślała,żemożepoprzed-
niejnocycałowałkobietę,którawłaśnieodeszła,napewno
9