Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doichdrzwiiudawałamprzedstawicielkęznanejmarki
kosmetycznejbywciągnąćjąwrozmowę.
Takobieta…jestnijaka.Pulchna,rozszczebiotana,
nudnaiboleśnieprzeciętna.Cienkie,ciemnoblondwłosy,
zadużecycki,któresprawiają,żecałajejsylwetkarobi
wrażenieznaczniemasywniejszej,wyblakłejasneoczy,
żenującoprzeciętnabuzia.Podsumowująctenopis–szara
mysz.Niemogępowiedzieć,żejestwyjątkowobrzydka,
aleokreśliłabymjąsłowem„przaśna”.Mapospolitąurodę
dawnejwieśniaczkiwychodzącejbladymświtem,żeby
wydoićkrowy.Ajednakpodczasnaszejkrótkiej
pogawędkiwąskazłotaobrączkaślubnanajejpalculśniła
wpopołudniowymsłońcu,niepozostawiająccienia
wątpliwości–toonabyłajegożoną,nieja…
Upijamkilkałykówdrinka,podczasgdyJulianodbiera
dzwoniącąkomórkę.
–Wybacz,muszęsięzbierać–mówi,kiedysięrozłącza.
–Toona?–pytam.–Trzymacięnakrótkiejsmyczy
–szydzę.
–Onamaimię–przypominami.–Inie,tonieJulia.
–Więckto?–pytam,aleJulianniezamierzamisię
spowiadać.
–Skoczępodprysznic–rzucatylko,poczymłapiemnie
zawłosy,odchylamojągłowęicałujewusta.–Zazdrość
ciniepasuje,Lidio–dodaje,kiedynaszewargiodrywają
sięodsiebie,ajałapięoddech.
–Więcniedawajmidoniejpowodów–syczę,
wytrąconazrównowagijegouwagą,aonkrzywosię
uśmiechaiwmilczeniuopuszczasalon.
Przymykamoczyiprzezchwilęsiedzęwniczym
niezmąconejciszy.Toidealnezimowepopołudniezakłóca
jedynieświadomość,żeonzarazstądwyjdzie,aja
spędzękolejnąsamotnąnocwolbrzymim,przerażająco
pustymdomu.Jeszczeniedawnotolubiłam.Mojąodkrytą
nanowoniezależność,ciszę.Cośsięjednakzmieniło
iztrudemsobieztymradzę.Pragnęgoprzysobie,