Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byumrzeć,godzinamipożeraniżywcemcierpieli
niewysłowionemęki.Ichzmaltretowaneciaławkońcu
postanawiałyuwolnićichdusze,byJaźńmogłaunieśćsię
doWyrajuwobjęciaPerunaiwprzyszłościpowrócić
wkolejnymwcieleniu.Tchnienienatomiastbymogło
zstąpićdoNawiiispocząćnawiekiwprzepotężnych
boskichobjęciachWelesa,odzyskującspokójpopełnym
cierpieńżyciu.
Jestusiebieoświadczyłwartownik,mieląc
obleśnymiwargamiuschłeźdźbłoturzycy.
Jegomośćspojrzałnaniegozewstrętem,którego
nawetniepróbowałukrywać.Wmilczeniu,omijając
szerokimłukiemOtchłań,skierowałsięwstronę
drewnianychschodówwiodącychnagórnąkondygnację
budynkupodrugiejstroniedziedzińca.Zoknabiłojasne
światło,zbytjasnejaknamożliwościświec.Kolejne
stopnieskrzypiałyboleśniezkażdymkrokiem,zupełnie
jakbykrokiwędrowcasprawiałyimból.Gdydotarłprzed
drzwi,usłyszałcichejęki.Bezwahanianacisnąłklamkę
iwszedłdośrodka.Salabyładuża,przestronnaijasna.
Naprawoodwejściastałoczarne,dębowe,masywne
biurko.Schludniepoukładaneszpargałysprawiały
wrażenie,jakbykażdemiałozgóryprzypisanemiejsce.
Podścianami,pełneksiąg,dokumentówiteczek
zaktami,uginałysięregałyipółkizdrewnakoloru
czerwonego.Obokbiurkastałduży,drewnianyijak
przypuszczałprzybyszciężkisejfzmetalowymi
okuciami.Nasamymśrodkubiurkastałwysoki,lipowy
posążekWelesa.Podrugiejstroniepomieszczenia,pod
przeciwległąścianą,umieszczonebyłoogromnełoże.