Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spojrzeniempełnymodrazy,obróciłsięiodszedłwstronę
osady.
–Palant.–Chlorisodgarnęłagrzywkęzczoładrżącą
dłonią.
–Tozpewnością–odparłGratus.–Chociażfaktycznie
niewyglądaszzadobrze.
–Ocowamchodzi?
Wyjąłzkieszenimałeprostokątnelusterko,akiedy
dziewczynazobaczyłaswojeodbicie,wciągnęłazsykiem
powietrze.Jejgrandżoweubraniebyłoposzarpane
izszarzałe.Włosymiałapotargane,siweodkurzu
imiejscamiposklejaneodpotu.Umorusaneczoło
kontrastowałozbielącery.Przeniosławzroknadłonie.
Zapaznokciamitkwiłbród,jakbyprzerzucaławęgiel
palcami.
Naglezdałasobiesprawęzabsurdalnościtejsytuacji
iparsknęłaśmiechem.
–Porwałomnieptaszyskozlustereczkiemzapazuchą.
Gratusprzewróciłoczami
–Lusterkojestelementemwabikanalisa
–wytłumaczył.
–Lisa?–WyobraziłasobieGratusa,jakokrywasię
damskimszalemzwypchanegozwierzęciaiprzegląda
zgracjąwswoimmałymzwierciadełku.Zaśmiałasię
wgłos.
Chłopakwyjąłzkieszenikawałekstyropianuipotarł
nimolustro.Rozległsięodgłosprzypominającypisk
myszy.
–Atocoznowu?–zapytała.
–Lis,słysząctendźwięk,jestskłonnypodejśćbliżej.
MiałemdzisiajsprowadzićjednegoznichdoLuonto,ale
trafiłemnaciebie–wyjaśnił.–Schwytanieżywego