Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Podciągnijsię!–Dobiegłjąmęskigłos.
Spróbowaławykonaćpolecenie,leczniebyławstanie
zebraćwsobiedośćsiły.
–Niewiśtakbiernie,dziewczyno.Dogóry!
Starałasięwdrapaćnogamipourwisku,jednaknie
mogłaznaleźćżadnegopunktuzaczepienia.
–Niebujajsię.Toniepomaga–upomniał
jąmężczyzna,mimotoChloriswierzgałanogamijak
szalonyźrebak,próbujączaczepićstopąouskok.
–Uspokójsię–polecił.
–Spieprzaj,staramsięwydostać.
Mężczyznarozluźniłuściskdłoni.Sercepodeszłojej
dogardła.
–Corobisz!?–Czuła,żezarazjąpuści.
–Spieprzam.Poradziszsobiesama.
–Nie!Poczekaj!Niepomyślałam...
–Usiłujęuratowaćciżycie,więclepiejmyśl.Chwyć
mniezadrugąrękę.
Chlorisuniosłagłowę.Wśródtumanukurzudostrzegła
nanadgarstkunieznajomegobransoletkęzrzemieni.
Chwyciłajegodłoń,awtedyonzdecydowanymruchem
podciągnąłjąkupowierzchni...Inaglenastąpiło
tąpnięcie,wszystkowokółzaczęłosięsypać,ziemia
rozstąpiłasięmężczyźniepodnogami.
–Cholera!–Wzmocniłuchwyt.SpoconedłonieChloris
wyślizgiwałysięzjegouścisku.Gruntumykałmuspod
stóp.–Muszęciępuścić,bozginiemy!
Chlorisrozszerzyłapowiekizprzerażenia.Onchyba
żartuje.
Alenieżartował.
Puściłją.