Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szczególnąuwagęskupiającnanieszczęsnychspodniach.
Niemaco,mogłembudzićwątpliwościcodozapłaty…
Inadersłusznie,boprzecieżanigroszaprzyduszynie
miałem.Jednakzpewnąminąusadowiłemsię
wpojeździe,podającadreswpobliżumiejsca,doktórego
zmierzałem.MinęliśmyplacAleksandra,akiedy
skręciliśmywNowyŚwiat,począłemrozważać,jakigdzie
opuścićtenprzyjaznyśrodeklokomocjibezuiszczania
należności(nawetgdybymmiałteparękopiejek,żal
byłobymisięznimirozstać).Tymczasemwjechaliśmy
naKrakowskiePrzedmieścieiwoźnicaszykowałsię
doskrętuwMiodową,poganiająckoniesążnistym
wiśta
!Wtedywłaśniepostanowiłemzakończyćnaszą
wspólnąpodróż.
Dorożkarz,skupionynamanewrze,niezauważył,
żezbliżyłemsiędodrzwiczek,sposobiącsiędoskoku.
Jeszczechwilai…mykbyłemjużprawienatrotuarze,
gdyusłyszałemdźwiękpodobnydotego,jakitużprzed
wyjściemwydałymojespodniewmiejscu,gdzieplecy
tracąswąszlachetność.Przeklętyrygielekzamykający
drzwiczkiumiejscowiłsięwotworzekieszeniniedokońca
moichspodni,bywdecydującejchwiliznacznie
gopowiększyć.Zimpetemwypadłemnatrotuar
iskręciłemwMiodową,anastępniewKozią.Ścigany
wyzwiskamiwściekłegodorożkarzabiegłemwąską
uliczką,szukającmiejsca,wktórymmógłbymsię
schronić.Nareszcie,jużzaparkiem,znalazłemotwartą
bramęigdywniejzniknąłem,zbadałemnowestraty
kieszeńpękławzdłuższwu,odsłaniającpodszewkę
ikawałekuda.Szczęśliwieuszczerbekpomieściłsiępod
połąmunduru.Zgłębiulicydochodziływciążkrzyki
iprzekleństwastangreta,wokółktóregoprawdopodobnie
zgromadziłasięjużgawiedź.Niezwlekałemdłużej
iwbiegłemnapodwórze,zderzającsięprzyjemnie
zcycatąsłużącą.Nietracącczasu,ścisnąłemjejrękę:
Proszęowybaczenie,alehonorniewieścinakazuje
mipośpiech…skłamałemszeptem.Czyjesttujakie
drugiewyjście?!
Dziewczynazrozumiałamniewlot,pociągnęławstronę