Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wpoduszkę.
Corobić?–kołatałajejwgłowiewciążtasamamyśl.
–Cojamamterazzrobić?
Poczuła,żecośuwierająwbiodro.Sięgnęła
dokieszeni.
Totencholernytest–mruknęłai,chcącniechcąc,
wstała,żebyukryćdowódciążywtorebce.Zresztą
naprawdęmusiałajużwychodzić.
Wyrzucęgdzieśpodrodze–zdecydowałaipożałowała
wmyślach,żewrazzkawałkiemplastikuniemoże
pozbyćsięcałejsprawy.
Jaktosięmogłostać?–pytałasamąsiebie,zapinając
sweter.–Idlaczegoakuratmniemusiałosięprzytrafić.
Wiolkaciągleryzykujeizakażdymrazemjejuchodzi
nasucho–przywołaławpamięcikoleżankęzroku.–
Ajaraziodrazuciąża.Toniesprawiedliwe!
Miałaochotętupnąćnogąjakdziecko,aleprzecieżnie
byłapięciolatką.Zdawałasobiesprawę,żeucieczka
wpretensjeiżalewniczymtuniepomoże.Prędzejczy
późniejbędziemusiałastawićczołasytuacji.
Alemożejednaknieodrazu–uznała.–Wieczoremsię
nadtymzastanowię.Terazmuszęjakośprzetrwać
zajęcia.Rokdopierosięzaczął,adozwolonylimit
nieobecnościmożebyćmipóźniejbardziejpotrzebny
–pomyślałarozsądnie.
–Wrócęokołosiedemnastej!–krzyknęławkierunku
salonu,gdziematkazwykłapijaćporannąkawę.
–Dobregodnia!–usłyszaławodpowiedzi.
Jużniejestdobry–westchnęłaIza.–Naszczęścieona
jeszczeotymniewie.
*
SłonecznyporanekniemusiałpoprawiaćBartkowi
humoru,boobudziłsięwdoskonałymnastroju.Jednak
mocnepromieniepaździernikowegosłońcauznał