Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niepowinnamdziśzajśćwciążę.
Ajednakzaszła,czegodowódleżałterazprzednią
nakrawędziumywalki.
Icojamamterazzrobić?–pomyślałabezradnie.
–Bello!Długojeszcze?!–Matkaznowupodeszła
dodrzwi.
–Już,już!–odparłaniecierpliwie.
Obmyłatwarzzimnąwodą,wcisnęłaplastikowąpłytkę
głębokodokieszeniiwyszłazłazienki.
Przecieżmamjużdwadzieściajedenlat–rozmyślała,
schodzącposchodach.–Niejestemnastolatką,nie
japierwszazostanęmatkąwtymwieku.Dawnominęły
czasy,kiedyciążaprzedślubemstanowiłaproblem.Wiele
moichkoleżanekdecydowałosięnalegalizacjęzwiązku
dopierowtedy,gdydzieckobyłowdrodze.
Starałasięjakośzracjonalizowaćsytuację,przekonać
samąsiebie,żeniejesttakźle.Jednakwgłębiserca
doskonalewiedziała,żeproblememniejestżadna
zespraw,októrychmyślała.Chodziłoocośzupełnie
innego,owieleważniejszego.
–Acotymasztakąminę,jakbyśżabępołknęła?
–Matkarozłożyłaserwetkęiumieściłająnakolanach,
żebynieubrudzićjasnejsukienki.
–Żołądekmnieboli–mruknęłaIza.
–Cotymówisz?Jadłaścośwczorajpozadomem?
–Kobietasięgnęłapopieczywo.
–Nie,alemamdzisiajkolokwium–wymyśliłanaprędce
dziewczyna.–Ciężkozaliczyć,denerwujęsię…
–Notak,tonapewnodlatego–pokiwałagłowąmatka.
–Niemartwsiętakbardzo,poradziszsobie–starałasię
pocieszyćcórkę,aleIzawidziała,żenapróżnoszukać
wtymprawdziwychemocji.
Przyzwyczaiłasięjużdocharakterumatki,dotego,
żenieokazujeuczuć.Nie,niewątpiła,żejestkochanym
dzieckiem,alezorientowałasięjuż,żeoilenawsparcie
finansoweczydobrąradęmożeliczyć,otyle