Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
*
WandaDomaradzkawygładziłanieistniejącąfałdkę
naobrusieispojrzałazuznaniemnawynikprzygotowań.
Wszystkotak,jaktrzeba–kontemplowała.–Bez
przesadnejelegancji,domowo,aleteżzzaznaczeniem,
żetoniezwyczajnakolacja,leczspecjalnaokazja.
Zrobiłasałatkęztuńczykiem,bowiedziała,żeArtur
jąlubi.Kilkarazychwalił,więczpewnością
musmakowała.Wędlinyiseryrozłożonenadrewnianych
deskachwtowarzystwiewinogroniorzechównadawały
stołowimniejoficjalnegocharakteru,aleichwyśmienita
jakośćpozwalaładomniemywać,żewtymdomuniczego
niebrakuje.AotakiwłaśnieefektWandziechodziło.
Zerknęłanawiszącynadkomodązegaristwierdziła,
żenajwyższaporazajrzećdocórki.Powinnajużbyć
gotowa,bojejchłopak,awkrótcenarzeczonyimąż,mógł
wkażdejchwilizadzwonićdodrzwi.
Przechodzącprzezhall,rzuciłakrótkiespojrzenie
naswojeodbiciewdużymlustrze.Tak,prezentowałasię
bezzarzutu.Spodnieoluźnymkrojuikoszulowabluzka
doskonalepasowałydowizerunkueleganckiej,ale
przyjacielskonastawionejteściowej.
Musiwiedzieć,żejestprzezemnielubianyiżenie
zamierzamuprzykrzaćmużycia–powtórzyławmyślach,
poprawiającfryzurę.–Niechcemygoprzecież
wystraszyć,aleprzekonać,żeślubtooptymalnadecyzja.
NiestetyodichostatniejrozmowyBella,
zniezrozumiałychdlaWandyprzyczyn,wyglądała,jakby
miałaiśćnaścięcie.Aniśladuradości!Choćprzecież
musiałazdawaćsobiesprawę,żewgruncierzeczy
masporoszczęścia.
Atadziewczynasiedziipatrzynamniewzrokiem
zagubionejowieczki–stwierdziłazezniecierpliwieniem.
–Żadnejenergii,zaangażowania.
Stanowczymgestemnacisnęłaklamkęiweszła