Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozumiem,niemożeszchwyciłsiętegowyjaśnienia,
chociażniejasneprzeczucie,amożetonjejgłosu,
podpowiadały,żetojakprzysłowiowabrzytwadla
tonącego.
Nie,nierozumieszodparłacicho,alestanowczo.
Niespotkamysięanidzisiaj,anijużnigdy.
Żartujesz!krzyknąłtakgłośno,żekilkamijających
goosóbpopatrzyłozezdziwieniem.
Mówiępoważnie.Cześć!
Hej,poczekaj!
Niemożesięterazrozłączyćmyślałwpanice.
Dlaczego?!Cosięstało?!Mamchybaprawo
wiedzieć?!
Poprostutakbędzielepiejusłyszał.
Dlakogo?!Bochybaniedlamnie?!znowunie
zapanowałnadgłosem,aleonaitakjużtegoniesłyszała.
Zakończyłapołączenie.Takpoprostu,jakbynicwielkiego
sięniestało.
Bartekschowałsmartfonadokieszeni,starającsięjakoś
zracjonalizowaćto,cousłyszał.
Trzebabyłospojrzećprawdziewoczyrzuciłago.
Tobyłfakt,chociażjegopowodynadalpozostawałydla
Bartkazupełnieniezrozumiałe.Nic,absolutnienicnie
zapowiadałotakiegorozwojuwypadków.
Przecieżbyłonamdobrzezachodziłwgłowę.Sama
mówiła,żejestszczęśliwa.
Musiałzrobićcoś,żebyrozładowaćemocje.Wbezsilnej
złościzcałychsiłuderzyłrękąwścianęizaklął.
Ej,kolego,spokojnie!Jakiśnieznajomychłopak
omaływłosniestanąłnaliniijegociosu.
Spadaj!Bartekniesiliłsięnauprzejmość,choć
normalnietakiezachowanieniebyłowjegostylu.Wtej
chwililepiejjednak,byniktniewchodziłmuwdrogę,
boczuł,żenieręczyzasiebie.
Naszczęścienieznajomyniepróbowałwdawaćsię
wżadnedyskusje.