Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Roz​dział1
Lena.Trzymie​siącewcze​śniej
Lenawstałazłóżkaipospieszniezaczęłasięubierać.
Leżącywpościelimężczyznaprzyglądałsięjejzlekkim
uśmie​chemwką​ci​kachust.
Szkoda,żeniemaszpończoch.Scenajakbywyjęta
zfilmu
Ab​sol​went
mruk​nął.
PrzypominamciaktorkęAnneBancroftczymoże
postaćpaniRobinson,kobietystarszejodswojego
ko​chankaodwa​dzie​ściakilkalat?
Ależskąd!zaprzeczył.Poprostuuwielbiam
piosenkiztegofilmuitakmisięjakośskojarzyło.Nie
jesteśpodobnadoAnneBancroft,atymbardziej
dopostaciprzezniągranej.Hmm,przypominamci,
jak​byśza​po​mniała,żeje​stemodcie​biestar​szy.
JednomamywspólnezmissisRobinson.Jateżmam
córkęwpodobnymwiekupalnęła,alejakbypod
wpływemznaczeniasłówwzdrygnęłasięiszybko
dodała:Hmm,tylkojabymcięzatakinumer,jaki
wy​ciąłjejko​cha​nek,popro​stuza​mor​do​wała.
Na​prawdę?
Tak.Awcze​śniejwy​ka​stro​wała.
Męż​czy​znauśmiech​nąłsiędoLeny.
Ostrazciebiebabka.Mówiącto,chwyciłzarękę
iprzyciągnąłdosiebienałóżko.Możezaliczymy
jesz​czeje​dennu​me​rek,co?
Niemamczasu.Muszęzrobićrodziniespaghetti
pobo​loń​sku.
Notokiedydomnieprzyj​dziesz?
Niewiem.Zapomniałeś,żejutroidziemynagrilla?
Mu​simypo​ga​daćorej​sie.