Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nakryciagłowyiuklękli.
‒EdwardStafford,książęBuckingham,dotwych
usług,pani‒powiedziałodświętniewystrojony
mężczyzna.‒MamzaszczytprzedstawićHenryka,księcia
Yorku,młodszegosynanaszegokróla.
Katarzynaspojrzałanaklęczącegoobokwyrośniętego
młodzieńcaopulchnych,rumianychpoliczkach.Miał
wąskieoczyiustaniczympączekróży,takjakjegobrat
Artur,alenatympodobieństwosiękończyło.Arturbył
bladyiwychudzony,jegobratzaśprzysadzistyikrzepki,
inawetklęcząc,emanowałwitalnościąipewnością
siebie.Bezwątpieniaprezentowałsięjakprawdziwy
książę.
GdynaprośbęKatarzynyobajwstali,zauważyła,
żeksiążęHenryk,ubranywwytwornąpurpurę
zgronostajowymfutrem,uśmiechasiędoniejszeroko.
Cóżzazuchwałyłobuziak!
‒WitajwAnglii,WaszaWysokość‒oznajmił.Jego
niezbytjeszczemęskigłosbrzmiałwładczo.‒Mójbrat
przesyłapozdrowieniaiprosiłprzekazać,
żezniecierpliwościąodliczadnidoślubuztobą,pani.
ZuchwaływzrokHenrykasugerował,żegdyby
toonznalazłsięnamiejscuArtura,odmierzałbyczas
jeszczegorliwiej.Wjakimwiekunaprawdębyłten
chłopiec?ChoćbyłopięćlatmłodszyodArtura,jakjej
niegdyśpowiedziano,wyglądałnaszesnastolatka,anie
nadziesięciolatka!
‒Umośćsięwygodniewlektyce,WaszaWysokość.
BędziemyciasystowaćwdrodzedoKingston‒rzekł
książęBuckingham.‒Zapadanociniedługodotrzemy
namiejsce.Dajtylkoznać,gdybędzieszczegoś