Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wza​sadzkę?
Nietwierdzęwuju,żetakjest.Alepowiadam,żetego
rodzajurzeczynierazsięzdarzałyiżemożeonmieć
ta​kieza​miary.
Jeślitonawetmożliwe,towkażdymraziemało
prawdopodobnewtrąciłznaciskiemgłosdobywającysię
zko​la​ski,asłowateza​brzmiałykar​cącoiszy​der​czo.
Oczywiście!zawołałHenryk,którymimo
wyprzedzałokilkakrokówrozmawiających,dosłyszał
ichspór.Podejrzeniatwojekrzywdzące,kuzynie
Kasjuszu.Oświadczam,żeuważamjezaoszczerstwa.
Cowię​cej,po​tra​fiętoudo​wod​nić.Spójrz​cienotam!
Młodzieniecwstrzymałswegowierzchowcaiwskazał
nastojącywwidocznymmiejscukrzew,którypoprzednio
poddałbacznymoględzinom.Byłtostrzelistyokaz
kaktusawysokopiennego,któregosoczystazielona
ło​dygaoca​lałaprzedogniem.
NienasamąroślinęjednakzwróciłHenrykPoindexter
uwagętowarzyszy,lecznaniewielką,prostokątnąbiałą
kartkę,nadzianąnajedenzkolcówkrzewu.Nikt
obeznanyzezwyczajamicywilizowanegoświataniemógł
miećwątpliwości,żetobiletwizytowy.Takteżbyło
wisto​cie.
Posłuchajcie,cotupisze!ciągnąłdalejchłopiec,
podjeżdżająckonnobliżejiodczytującnagłosinformację
skre​ślonąołów​kiemnaka​wałkukar​tonu.
„Cy​pryswpoluwi​dze​nia!”.
Gdzie?za​gad​nąłPo​in​de​xter.
Jesttujeszczerękanarysowanazwyciągniętym
palcemodrzekłHenryk.Niewątpliwiewskazujeona
kie​ru​nek.
Oczywszystkichzwróciłysięnatychmiastwtym