Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PRO​LOG
SpoczywającegowswymbarłogujeleniaTeksasu
zbu​dziłna​gleopół​nocytę​tentko​pytkoń​skich.
Zaniepokojonybyknieporzucanarazieswejustronnej
kotliny,niezrywasięnawetnanogi.Napodległych
muterenachdzieląznimprzecieżwładzędzikierumaki
stepowelubiącenocnąwłóczęgę.Podnosiwięctylkołeb
iwysuwającniecowieńcerogówponadruńwysokich
traw,nasłuchuje,czypodejrzanydźwięksięnie
po​wtó​rzy.
Znowusłychaćdudnieniekopyt,leczbrzmionoteraz
inaczej.Dzwonitammetaljakgdybystaluderzała
oka​mień.
Dźwiękten,wieleznaczącydlauchajelenia,powoduje
raptownązmianęwjegowyglądzieinastroju.
Podniósłszysięjednymrzutemzlegowiskaiprzebiegłszy
wwielkichsusachkilkadziesiątjardówpoprerii,
zatrzymujesię,byspojrzećwstecznaśmiałka,
cood​wa​żyłsięsenmuza​kłó​cić.
Wjasnymblaskuksiężyca,świecącegozpołudniowej
stronynieba,rozpoznajenajokrutniejszegozeswoich
wro​gówczło​wieka.Toonzbliżasięwła​śnienako​niu.
Dającsiępowodowaćinstynktownejtrwodze,bykchce
ponownierzucićsiędoucieczki,alecośwwyglądzie
jeźdźcajakieśzjawiskoniepospoliteprzykuwa
godomiej​sca.
Sprężonywgotowościdoucieczki,jeleńprzypada
zademdotrawyizłbemzwróconymkutyłowinie
przestajewytężaćwzrokujegowielkiebrązoweoczy
obrzucająnatrętaspojrzeniami,wktórychstrachwalczy
olep​szezezdu​mie​niem.
Coprzy​kućmo​głonatakdługouwagęje​le​nia?
Jeślichodziokonia,wszystkoznimjestwzupełnym