Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odwróciłsię,zniecierpliwiony.Korytarzemnadbiegałasystent,końcebiałegokitla
rozwiewałysięjakskrzydła.Asystentmiałtwarzwpiegachiniebieskiedziecinneoczy,
ukrytezaciemnymiszkłami.
–Panieprofesorze,docentTajberprosił,abytopanuprzekazać.Onsamwstrzymujesię
zwydaniemopiniidochwiliotwarciaszóstegolaboratorium.–Podałplikpapierów,odsapnął
zmęczony.
–Przecieższóstelaboratoriummabyćotwartejutrorano–zdziwiłsię,machinalnie
chowającdoteczkidokumenty.
Asystentśmieszniezamachałrękami,jakbyoganiałsięodmuch.
–Gdzieżtam!Nieskończyliremontu.Otworząniewcześniejniżzatydzień.
PrzygotowaćnajutrofiolkidlaAC-X?
ProfesorChwalibógzadumałsię.Asystentprzyglądałmusięwgłębokimskupieniu,nie
wiedząc,żemyśliszefakrążąwtejchwilidokołacielęcejpotrawkizsałatą.Potrawka
znakomicieutrzymywaławnormieprofesorskiżołądekizjawiałasięwjegodomunastoleco
najmniejdwarazywtygodniu,najczęściejweczwartkiiwtorki.Dziśbyłwtorek.
–DlaAC-X?–powtórzył,zwestchnieniemwracającdokorytarza,Instytutuiswego
asystenta,któregozresztądosyćlubił.–Tak,niechpanprzygotuje.Jutroprzeprowadzimy
następnepróby.Czybyłpanulekarza?
Asystentzaczerwieniłsięizgubiłnachwilęwszystkiepiegi.
–Tojest…właśnietamsięwybierałem,kiedydocentTajber…
–NiechpanniezwalanaTajbera–przerwałmusurowo.–Proszęmisięjutronie
pokazywaćbezwynikówanalizy.Dzieckozpanaczyco?Przecieżzdajepansobiesprawę,
czymjestAC-X,ulicha…Dzieńdobry,kolego–toodnosiłosiędoszczupłego,wysokiego
mężczyzny,którywyszedłwłaśniezprzeciwnejstronykorytarza.–Otrzymałempapiery,
przejrzęjewdomu,możejeszczedzisiaj.
–Nicpilnego–odparłdocentHenrykTajber.Miałpięknątwarzociemnych,trochę
smutnychoczach.Kobietyoglądałysięzanim,kiedyszedłulicą,aonodpowiadałczasem
uśmiechem,częściejjednakzajętybyłswoimimyślami.WInstytucieuważanogozajednego
znajzdolniejszychpracowników.
Asystentskorzystałzokazjiiulotniłsię,adwajnaukowcyponarzekalichwilęnatoi
owo,wymieniliparędowcipówiposzli,każdywswojąstronę.Tajbermiałjeszczesporo
pracywczwartymlaboratorium,któregobyłkierownikiem.Czekałogozestawienieanalizz
ostatnichpróbnadszczepionkami,cobyłointeresujące,izmyciegłowyjednemuz
pracowników,czegoniecierpiał.Postanowiłnagle,żeodłożytodojutra,iodrazupoprawił
musięhumor.
ProfesorChwalibógpomedytowałchwilęprzyokniegabinetu,poczymująłsłuchawkę
ipoprosiłdoaparatukierownikaadministracyjnego.Właściwiekierownikawszyscy
tytułowalidyrektoremalboconajmniejwicedyrektoremdosprawadministracyjno-
handlowych.Wszyscy,zwyjątkiemChwaliboga,któryuznawałtylkojednegodyrektora,
bliskodziewięćdziesięcioletniegostaruszka,głuchegojakpień,alepełnegowigoru–
emerytowanegodyrektoragimnazjum,doktóregoChwalibógkiedyśchodził.
–Słucham,Trzaskowski–odezwałsięwsłuchawceniski,matowygłoskierownika.
–PanieMarianie,tuChwalibóg,wprzyszłymtygodniubędępotrzebowałwięcej
surowcadlaAC-X–powiedziałprofesorznagłąenergią.–Prosiłbymowcześniejsze
zamówienie,gdzietrzeba.Praceniemogąsięodwlekać.
–Obawiamsię,panieprofesorze–zacząłkierownik,aletamtenprzerwałmuwpołowie
zdania:
–Mójdrogi,niechsiępannieobawia,tylkozamówi.Przecieżtuchodzioaginominę!
Niewolnotegoprzerwaćaninajedendzień.
7