Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szczerze,jakgdybymbyłKarolem?Wiem,żeżądam
wielkiegopoświęcenia;aleznałapanidziadkaiwjego
toimie​niu...
Po​dałamurękęipo​wie​działa,pła​cząc:
Przyrzekamzrobićto,ocomnieprosisz,gdytylko
będęwi​działategopo​trzebę.
Mogęwięcliczyćnato,żemniepaniostrzeże,jeśli
siękiedyuniosęlubrozgniewam?Dziękuję.Nieuwierzy
pani,jakwielkąulgęspra​wiłamitaobiet​nica!
Aleniesłuszniemówisz,żejesteśsamjeden.Teraz
na​le​żyszdona​szejro​dziny.
Tak,odchwili,wktórejprzystałaśpaninamoją
prośbęod​rzekłWal​ter.
Porazpierwszyspostrzegłateraz,jakiczarującywyraz
nadawałjegotwarzyłagodnyuśmiechzadowolenia.
Tojednowy​star​czałonazjed​na​niemuludz​kichserc.
Będęcięuważałaodtądzasiostrzeńcadodała
zdo​bro​ciąbratwspo​mi​nałmiczę​stooto​bie.
ArchidiakonMorvillezawołałWaltertysiączne
dawałmidowodydobroci.Przypominamgosobie
wy​bor​nie.
Ach!Chcia​ła​bym...
PaniEdmonstoneprzerwałanagleidopieropochwili
do​dała:
Takichżyczeńniewolnonamrobić...Filipjestbardzo
po​dobnydoswegoojca.
Cieszymniemocno,żepułkjegostacjonujetak
bli​skostąd.Chciał​bymgole​piejpo​znać.
Wi​dzia​łeśgojużwRedc​lyffe.
TakodparłWalter,rumieniącsięcokolwieklecz
byłemwtedyjeszczeprawdziwymdzieckiem,