Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zobrzydzeniem.
–Onie!Mamo,jakmożesz?Miałyciężko,rodzinysię
niewybiera,alewyszłynaludzi,poradziłysobie.
–Niewiedziałam,żejeszczemaciekontakt.
–Nowłaśniebardzorzadkiidlategotakmizależy
naspotkaniu.–Podjęłaostatniwysiłek,byudobruchać
mamę.Nanicwięcejnieliczyła.
–Naprawdę?Wolisztedwieodswojejrodziny?
Dlaczegoniezarok,jakchłopcybędąwięksi?Dlaczego
akuratteraz?–Bożenanieodpuszczała,chociażzdążyła
sięuspokoić.
–TakjakpowiedziałPatryk,żebymmogławyjść
zdomu,odpocząć,odetchnąć.Onprzejmieobowiązki,nic
złegosięniestanie.–Uciekławzrokiem.
Wyczerpana,miaładosyćbezsensownegotłumaczenia
się.Matkatraktowałająjakprzestępczynię.Obie
zamilkły,gdyzprzedpokojudobiegłjechrobotklucza
wdrzwiach.
–Zastanówsięjeszczedobrzenadswoim
postępowaniem,żebyśkiedyśnieżałowała–zdążyła
złowieszczowysyczećBożena.
–Och…–Tylkotylewydusiłazsiebierozdrażniona
Malwina,nimdołączyłdonichPatryk.
–Proszę,otochodziło?–Podałteściowejtubkękremu
izakomunikował:–Aterazidędołazienki.Niewiemjak
wy,alejazarazzasnęnastojąco.
–Dokładnieoto,bardzocidziękuję.Przepraszam,
żetakpóźnogoniłamciędoapteki–zaświergotała
Bożena,jakbyprzedchwiląnicsięniewydarzyło.
Pozłościnanieusłuchanącórkęniezostałślad.
–Aterazmuszęwaswyprosić,bopadnę.Podróżmnie
wyczerpała.Spokojnejnocy.
Posłuszniewyszli,aBożenazamknęłasięwsalonie,
któryzamieniłsięwsypialniędlagościa.
ChociażMalwinawiedziała,żeniemożesiępoddaćwoli