Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sześć!!!
Naichwidokstwierdziłam,żetoconajmniejmiesięczny
zapas.Ico?Ichybawłaśniemijałtrzecitydzień,bojuż
tylkodwiezostałynieotwarte.Dwie.Rany!
–Idobrze!Tosłuchaj!–zakrzyknęławuniesieniu
godnymwygranejwtotka.–Musiszprzyjechać!Zdzirom
sz…szcz…szczęęęki–wykrztusiławkońcu–poopadają.
–Uśmiechnęłasięrozbrajająco.–Zawszebyłaślaska.
Zatoteraz…–Machnęłaręką.–Teraztojesteśzaje-bis-
tadupa.
–Spiłaśsię–burknęłampotroszerozbawiona,potrosze
zniesmaczonatekstemolasce.Ja.Laska.Napewno.
Uhm.
–Assspiłam–przytaknęłaugodowo.–Aleztądupą
tofakt.Czarekpowiedział,żeżal…
–Czegożal?
Zamrugałaizarazposmutniała.
–Żal,żetakadupasięmarnuje–odpowiedziała
zdumiewającoprzytomnie.
Gdybymbyłatrzeźwiejsza,możemiałabymdylemat,
conajbardziejmniezaskoczyło.To,żemążAnetkiuznaje
mniezaatrakcyjną,to,żewedługniegosięmarnuję,czy
to,żewogóleodważyłsięnatakitekstwobecności
krewkiejprzecieżmałżonki.Chwilowojednakdotarła
domnietylkopierwszaczęśćwypowiedzi.Zagapiłamsię
więcnadziewczynętotalniezdumiona.
–Czarek?Kiedy?
–Nabasenie.
–Najakim…?Aaa!
Faktycznie,przyjechalidomniekilkatygodnitemu
iposzliśmywspólniedoparkuwodnego,bosynAnetki
konieczniechciałzjechaćczerwonąrurą.Jaodrazu
powiedziałam,żezmoimlękiemwysokościnie