Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
centymetrówwzrostu.
Nieokłamujmysię–pewnielubiłamgoteżdlatego,
żeprzypominałmiDawidaKubasa,atymsamym
pierwszyrokmojejpracyiostatninaprawdędobry
prywatnie.Dostałamwtedyetatwwadowickimliceum,
wktórymsamasięuczyłamledwiepięćlatwcześniej,
rodzicewciążmieszkaliwPolsce,aBartekpowtarzał,
żemniekocha.Dobryrok…właściwiedobreosiem
miesięcy,bopotemwszystkosięzepsuło.
Zamiastsiępogrążaćwewspomnieniach,weszłam
dojednejzkawiarniizamówiłamcappuccino.Uczniowie
rozpierzchlisiępopraskiejstarówce,żebywydawać
ciężkozarobioneprzezrodzicówpieniądze,Tomek
Warmuz–wychowawcadrugiejzklas–przeprosiłnas
iwydukałpodnosem,żemusikupićcośżonie,adwaj
tatusiowierobiącyzaopiekunówpoprostuulotnilisiębez
wyjaśnień.
Zyskałamdwiegodziny,byrozmyślać.Jakbymrobiła
cokolwiekinnegoprzezpoprzedniedwatygodnie.Wciąż
niemogłamzdecydować,czyzjawięsięnazjeździe.
Toitakbyłapotężnazmiana,bokiedyprzyszło
zaproszenie,wcaleniezamierzałamgoprzyjmować.Inie
dlatego,żekilkasetzłotychskładkitosporywydatek.
Mogłamsobienaniegopozwolić.Zarabiałamprzyzwoicie,
odziedziczyłammieszkaniepociotceojcaiopłacałam
jedynieczynszorazmedia.Nienależałamdorozrzutnych
osób,więcprzezostatnielatauskładałamnakoncie
przyzwoitąsumkę.Tak,byłomniestaćnadwudniowy
pobytwjednymzwadowickichhoteli.
Nazaproszeniunapisano,żespotkanierozpoczniesię
odmszywpiątkowepopołudnie,późniejodbędziesię
nieformalnyraut.Sobotnieprzedpołudniespędzimy
nawspominkachwbudynkuszkoły,awieczorem