Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zapytał:
–Awięcconależyzrobić?Zabraćdzieckosiłą?
–Siłą?!–oburzyłasięRozalia.–Siłątomożna
conajwyżejrozłupaćorzecha,alenawetwtedytrzeba
uważać,żebyjakaśłupinaniewbiłasięwoko!Tutaj
potrzebasiłyinnegorodzaju.Pojedziezwamijedna
zmoichsióstr…
Itakotopoupływiekolejnejgodzinyuproguschowka
stanęłamłodziutkasiostraMonika.Natalia,która
odprzeszłodwóchgodzinbyłapozostawionasamasobie,
uniosłagłowę,przerażonanagłymdźwiękiem
rozchylającychsiędrzwi.Gdyzobaczyłasiostrę,która
trzymaławrękachdwiepoduszkiidwakoce,uspokoiła
sięipotarłaspuchnięteodpłaczuoczy.
–Trzymaj–rzekłamłodakobieta,wyciągającwjej
stronędłonieześwieżąpościelą.
–Dziękuję–odpowiedziałaNatalkainatychmiast
owinęłasięjednymzkoców.–Jedenwystarczy,taksamo
poduszka…–dodaładrżącymgłosem.
–Jakwystarczy?–zapytałazaskoczonasiostra.
–Ajapodczymbędęspała?
–Nierozumiem…–wyszeptałaNati,patrząc
podejrzliwiewjejstronę.
–Prowadzimypustelniczytrybżycia,alebezprzesady!
–kontynuowałasiostra,jakbynigdynic.–Nieodmówię
sobiekocaiczegośmiękkiegopodgłowę.Tymbardziej
żematkaprzełożonaniepatrzy!–dodałaszeptem.
Kunajwiększemuzdziwieniuuczennicymłodziutka
kobietaułożyłanaziemikoc,poduszkęzaśpodścianą