Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział6
Firmazadbałaokażdyszczegółwyjazdu.Malwinadowiedziałasię,
żebędzieotrzymywaćdodatekdowynagrodzenianapokryciekosztów
wyżywieniaiwydatkówosobistych.Opróczniejnadaranżacjąwnętrz
wieżowcamiałypracowaćtrzyosobyzHiszpanii,dwiezWłochoraz
dwiezNiemiec.MiaładzielićapartamentzHiszpanami.Miałcztery
sypialnie,alewspólnąkuchnięiłazienkę.
–Jeszczeniewyjechałam,ajużczujęsięsamotnie–zwierzyłasię
Marcinowiwprzeddzieńwylotu.
–Dajspokój,jesteśkomunikatywna,szybkosiędogadasz
zpozostałymi.
–Noniewiem.–Spojrzałanawciążotwartą,wypełnionąpobrzegi
walizkę.–Będętęsknić–dodałaszeptem.
–Wytrzymamy.Potraktujtenwyjazdjakprzygodę.Jedź,pracuj,ale
teżbawsię!WyciśnijztegoDubajuwszystko,conajlepsze.
Ajaprzyjadędociebienajszybciej,jaktomożliwe.Obiecuję.
–Przytuliłkobietędosiebie.Jemuteżbyłosmutno,aleniechciał
jeszczebardziejutrudniaćrozstaniaMalwinie.–Obiecuję–wyszeptał
jeszczerazwjejwłosy.
Spędzilirazemupojnąnoc.Kochalisiępowoli,delektującsię
ostatnimiwspólnymichwilami.Uparcieodpychalimyśl,żezachwilę
będądalekoodsiebieijedyne,coimpozostanie,torozmowy
naSkypieorazkrótkiewizyty.Pocieszalisię,żeDubajtoniekoniec
świata,żerozłąkatylkobardziejichpołączy.Malwinawdelikatnym
blaskuświecpróbowaładojrzećduszęMarcina.Wiskierkachoczu
szukałazapewnienia,żenicniezniszczyichrelacji.Wszczytowym
momenciezamknąłoczyizacisnąłręcenajejnadgarstkach
zarzuconychnadgłową.Potempołożyłsięobok.Nieotwierającoczu,
gładziłjejwgłębieniewtalii.Wkrótcezasnął,aMalwinawciąż
naniegopatrzyła,próbujączapamiętaćkażdyfragmentjegociała,
każdycentymetrtwarzy.
Nagleuśmiechnąłsięprzezsen.Możeśniłamusięona?
***