Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oplatapalcemoimiwłosami,zbliżajedoust.
Zamykamoczy.Pozwalamjegodłoniomgładzićszyję,
zsuwaćsięniżej.Gdyzaczynająrozpinaćzamekmoich
dżinsów,przemykamiprzezgłowę,żetoniepowinnosię
zdarzyćwtympokoju,nalekarskiejkozetce.Niewiem
nawet,czyJohnzamknąłdrzwinazasuwę.Mimotonie
protestuję,wibrujępodjegodotykiem,przyjmuję
gozradością.
Johnmówię,gdyjestjużpowszystkim.Chybanie
powinniśmytutaj...
Cicho,maleńka,cicho.
Znówmniecałujeiwszystkieskrupułyznikają.
Ubieramysię,alesiedzimyblisko.Wyciągastodolarów
zportfela,wsuwamizastanik.
Corobisz?szepczę.
Toidiotyczne,aleczujępodniecenie.
Zataksówkę.
Przezchwilębawisięmojąpiersią.Niepotrafię
wykrztusićsłowa.Dopierogdyprzesuwadłońnaszyję,
mówiędrżącymgłosem:
Tozadużo.
Nieważne.Kiedyśpostawiszmidrinka.Całujemnie
lekkowkącikustidodaje:Wiesz,chciałbym,żebyśmy
jutropotwojejpracyodwiedzilimojąmamę.
Niewierzęwłasnymuszom.Proponuje,żebympoznała
jegomatkę.Tomusibyćpoważne.Uśmiechamsię.
Bardzochętnie.
Chcę,żebywiedziała,żejesteśdlamniekimś
niezwykłym.Żeciękocham.
Znówbrakujemitchu.
Copowiedziałeś?