Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyjrzałam,żebydokładniejsięprzyjrzećtejchmurze,conadpolami
odZelowazalegałaodrana.Ipatrz,tachmurazrobiłaznaczącą
przerwę…teżczarna!Nawetsięucieszyłam,żebędziedeszcz,
bocośsuchatawiosna.Patrzę,atuDudyjadąinaszaLenorkaznimi
Brygidagrzechoczegarnkami,synówprzewija,poprawiazapaskę
córceizanicniemożesięuspokoić.
DajspokójprosiKonstanty.Usiądźwreszcie.Naszczęście
dlanasnicsięniestało.
Gdybymtylkoniewyskoczyła,chociażKaziamówi,daj
dziewuszespokójniechseodetchnie,alemniedźgnęłoodśrodka.
Atasmarkatajeszczemipyskowała.Ledwiezwozuzlazła,jakjaka
księżniczka.Myślałam,żeniezdzierżę,alewytrzymałam.Takie
nieszczęścieusąsiadów!OMatkoBoska!tymrazemprzeżegnałasię
podobrazem.Alecotamsięwłaściwiestało?
Tegoniewiemy.
Dudagłosuzsiebieniewydał.Możejużnigdysięnieodezwie.
Takbywa.
Mamnadzieję,żenaszacórkawkońcusięodezwiezaniepokoił
sięPstroński.
Odezwiesię,odezwiemachnęłaręką.Chociażbypoto,żeby
mipyskować.
Niewiem.
Alejawiem.
Skądmożeszwiedzieć?
Takierzeczypoprostusięwie.Jawiemodpowiedziała
Brygidkakategorycznie.
AmeliaprzyjechaławodwiedzinydodomuiLenorkaopowiedziała