Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stój,Jasiek!krzyknąłmężczyzna,kiedyichoczysię
spotkały.
Nigdy!pomyślał.Muszędotrzećdodrzewa,tam
będębezpieczny.
Parkbyłnawyciągnięcieręki.Starałsięprzyspieszyć.
Nogiodmawiałymujużposłuszeństwa,widziałzbliżające
siędrzewa,wiedział,żepolicjantjestcorazbliżej.Nagle,
przebiegająculicę,dostałsilneuderzeniezboku
inachwilęzrobiłomusięczarnoprzedoczami.Poczuł,
jakjegociałouderzaojezdnię,zrozumiał,żemusiał
gopotrącićsamochód.Szlagbytoprzekląłwmyślach.
Zerosiedemdozerozero,rannypodejrzanyprzed
bramądoparkuodPiłsudskiego,potrzebujęwsparcia
ikaretkęusłyszałzoddali,zrozumiał,żepolicjantmusi
staćprzynim.Poderwałsięnanogiirzuciłsięnaślepo
wkierunku,zktóregodobiegałgłos.Znówupadł
naziemię,tymrazempoczuł,żeleżynakimś,
zewszystkichsiłzacząłokładaćosobępięściami,
starającsięcelowaćwgłowę.Widziałcorazlepiej,
ciemnychplamekprzedoczamibyłocorazmniej,nagle
poczułszarpnięciezarękęiznówuderzyłtwarząoasfalt.
Policjantotrząsnąłsięipodjąłwalkę.Ściganypodniósłsię
powoli,uważnieobserwującpolicjanta,któryzdążyłjuż
wstać.Nadjegookiemzauważyłstrużkękrwi.Ha!Czyli
gozraniłempomyślał.
Niemaszpojęcia,wcosięwtrącaszwycedziłprzez
zęby.
Tojużkoniec,nieucieknieszmiwięcej
odpowiedziałpolicjant.