Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ajednaknieuciekłam.Zaproszonadogabinetu,
weszłamtamzprzyklejonymdotwarzyuśmiechem.
Wizjazarabianiaczterechtysięcymiesięcznieimożliwość
wyrwaniasięzWarszawybyłazbytkusząca,bybyle
wątpliwościzdołałyrozproszyć.
Wpokojubyłydwieosoby.Szpakowatymężczyzna
odrazuprzykułmojąuwagę.Niebyłprzystojny,ale
wspojrzeniumiałcośtakiego,copowodowało,
żepoczątkowystresniecomiodpuścił.Inaczejbyło
zkobietą.Miałamwrażenie,żejejprzenikliwywzrok
przewiercamisięprzeztrzewia.
WacławBabiński.Tomojażona,Katarzynadokonał
prezentacjimężczyzna.
MałgorzataKunc,bardzomimiło.Uścisnęłamich
dłoniechybazamocno,niemiałamjeszczewyczucia.
Babińskiwskazałmimiejsceprzymahoniowymstole.Oni
usiedlinaprzeciwko.
PaniMałgosiu…zacząłmężczyzna,kładącprzed
sobąmoje
curriculumvitae
.Jestpanitakamłoda,mam
nadzieję,żeniemapaninicprzeciwkozdrobnieniu
imienia?upewniłsię,uśmiechającdomnieserdecznie.
Oczywiście,żenie.
Jestpaninauczycielką…
Byłam.Musiałamzrezygnowaćzpracy.Zalecenie
lekarskie.Hałas.
Mówiłamszybko,krótkimizdaniami,starającsię,aby
mójgłosbrzmiałnaturalnie,awyjaśnieniabyłykonkretne
iniewymuszone.Oczywiściesamekłamstwa.Nie
mogłamsięprzyznać,żestraciłampracęzdnianadzień
izachwilęrozpoczniesięprzeciwkomniesprawa
wsądzie.
HałasprzytaknąłuprzejmieBabiński.
Iterazpostanowiłapanizajmowaćsięosobami
starszymi?spytałaKatarzyna.
Robiłamtojużwcześniej,dorywczo.Jakwspomniałam
wliściemotywacyjnym,tobomojedodatkowezajęcie,
wieczorami.Jestemosobąsamotną,więctobyłodla
mnieidealnerozwiązanie.
Niemapanirodziny?