Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Podobamisiętenbłyskwpanioczach.Mapani
bystrespojrzenie.
Katarzynapokiwałagłową,przyznającmurację.
–Chybawłaśnietakiejosobyszukamy–powiedziała.
Niewiedziałam,jakzareagować.Przypomniałmisię
uśmiechkobiety,któraodbyłaspotkanieprzedemną.Być
możeusłyszaładokładnietosamozdanie.
–Pracajestwymagająca–podjąłBabiński.Chyba
jednaktraktowalimniepoważnie,skoroprzeszedł
dokonkretów.–Oczekujemy,żebędziepani
dyspozycyjnadwadzieściaczterygodzinynadobę.
–Oczywiście–przytaknęłamspontanicznie.
–Toważne.Dotychczasciocianiemiałaszczęścia
doopiekunek.Lubiływwolnejchwilijeździćdowłasnych
domów,własnychrodzin.Dlategoszukamyosobywolnej,
spozaSopotu.
–Rozumiem,żepracaobejmowałabysiedemdni
wtygodniu?
–Toproblem?
–Absolutnienie.Alezajakiśczasmogędostać
wezwaniedosąduwWarszawie.Wspominałam,
żejestemwtrakcierozwodu,dopierowyznaczątermin
kolejnejrozprawy.
–Wystarczy,żepoinformujenaspaniodpowiednio
wcześniej.
–Jeślidojdziemydoporozumienia,zaczęłabypani
pracęodpierwszegomarca–wtrąciłaKatarzyna.
–Niestety,nieprzewidujemyurlopunaWielkanoc,mam
nadzieję,żetopaninieprzeszkadza.
–Mojamamanaświętawyjeżdża,niemamzkimich
spędzić.
–Wtakimraziedobrzesięskłada–ucieszyłasię
Babińska.–Oczywiściemożemiećpaniodczasu
doczasuwychodne,alemusielibyśmy…
–…wiedziećotymwcześniej.
–Wspanialesięrozumiemy–zauważyłBabiński.
Wszystkoszłodobrze,ażnabrałampodejrzeń,
żetojakiśżartalboukrytakamera.Pomyślałam,żeteraz
japowinnamocośzapytać.