Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spojrzeniewstronęschodów.Patrikpochyliłsię,jegotwarzznalazła
siętylkokilkacentymetrówodJirki.
–Twójdziadekijanadczymśpracujemy,aonichcąnas
powstrzymać.
–Acotakiegorobicie?–zapytał.
–Niczłego.Aniniezgodnegozprawem–powiedziałPatrik,
apotemzacząłmówićbardzoszybko:–Mnieznająiśledząjuż
odjakiegośczasu.Aleniewiedząotwoimdziadku.Jeślicięzłapią
idowiedząsię,kimjesteś,wpakujeszdziadkawkłopoty.Poważne
kłopoty.Jeślidopadnąmnie,zabiorąmiplecakiwszystko,cownim
mam.Tobybyłodlatwojegodziadkajeszczegorsze.Dlategomusimy
imuciec.Obaj.
Patrikbyłśmiertelniepoważny,więcpochwiliwahaniaJirka
kiwnąłgłową.
Wpokojunaparterzeskrzypnęłydrzwi.Zachwilębędąnagórze.
Patrikpodszedłdookna.Tobyłowprawdzietylkopierwszepiętro,ale
dobresześćmetrównadziemią,bobudynekstałnazboczu.Wdole
rozciągałsięzarośniętyogród,spomiędzykrzakówipokrzywniczym
wysepkawystawałblaszanydachszopy.Nalewoodoknaprowadził
wąskigzyms.
–Pójdziemytędy–oświadczyłPatrik.–Alenawypadekgdyby
naszłapali,schowamtuparęrzeczy.
Zdjąłzramionplecak,wyjąłzniegopapierowątorbę
zmetalowymiprzedmiotami,którądostałoddziadka,iukrył
jązaksiążkaminapółcetak,żewogóleniebyłojejwidać.
–Śmigaj,pójdęzarazzatobą.–Patrikzałożyłzpowrotemplecak
ipomógłJircewdrapaćsięnaokno.–No,idź!
Jirkaanidrgnął.Bałsięwysokości.Jeślispadnie,napewnocoś
sobiezłamie.Oilenazłamaniusięskończy.
–No,idź!–Patrikpchnąłgolekko,apodJirkązakołysałsięświat.