Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZ​DZIAŁ1
Zro​bi​łamto!Zro​bi​łam!
Martaod​su​nęłaoduchate​le​fon.
Natka,ciszej,boogłuchnę.Oczywiście,cieszęsię
razemztobą,aleczymogłabyśmizdradzićpowódtej
na​szejwspól​nejra​do​ści?
Zgad​nij!
Donatabyłajakwicher;kochałaniespodziankiitrudno
byłozaniąnadążyć.Martaniemiałazielonegopojęcia,
coprzy​ja​ciółkatymra​zemwy​my​śliła.
Wy​gra​łaścoś?
Nie.
Sko​czy​łaśzespa​do​chro​nem?
Jeszczenie,aleskoczę,zobaczysz!Tylkokasęmuszę
naj​pierwuzbie​rać.
Amożeumó​wi​łaśsięztymsto​la​rzemodtru​mien?
Niestetynie.Onjesttakinieśmiaływestchnęła
Do​nata.
Notosiępod​daję.
Zo​sta​łamin​struk​torkąjogiśmie​chu!
Co?WprawdziejakiśczastemuNatkawspominała,
żemajużdośćprowadzeniafirmypogrzebowej
ichciałabyzmienićprofesję,zastanawiałasięnadbiurem
matrymonialnymisalonemprzytulania,ojodześmiechu
teżnapomknęła,aleMartabrałatozapobożneżyczenia,
nieprzy​pusz​cza​jąc,żeprzy​ja​ciółkazre​ali​zujektó​ryśztych
po​my​słów.Awkaż​dymra​zienietakszybko.
Właśnieukończyłamkursinstruktorskiiwprzyszłym
tygodniuzaczynamprowadzićzajęcia.Trzebakućżelazo,
pókigo​rące.Tojak?Spo​tkamysię?
Nopewnie!SpotkaniazDonatązawszedodawały