Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdypiskliwymidrżącymgłosemwypowiadałatesłowa,
byławpełniświadoma,jakgniewnietozabrzmiało,ale
niezamierzałabyćoskarżanaocoś,coniebyłoprawdą.
Możeibyładzieckiem,leczzawszeciężkopracowała
wszkoleimiałaznaczniewięcejobowiązkówdomowych
niżktórakolwiekzjejprzyjaciółek.Toonacerowała
własneubrania,toonaprzygotowywaławspólnerodzinne
posiłki.Niewspominającjużnawetoinnychrzeczach,
takichjakwłóczeniesięzamatkąnaimprezy,naktórych
gospodyniewymieniałysięnasionamiroślin,czyprucie
swetrów,abywełnamogłazostaćponownie
wykorzystana.Podczasgdyinnedzieciakispędzały
sobotnieporankinaoglądaniukreskówekileniuchowaniu
włóżku,onajechałaautobusemdziesięćmilposadzonkę
pomidora,którąktośmiałnazbyciu.
–Chciałamtylkonormalnąparędżinsów,towszystko.
Nierozumiem,ocotylehałasu.
–Holly,takiedżinsykosztująfortunę.Więcej,niż
wydajemynajedzenieprzezcałytydzień.Czymasz
pojęcie,ilegodzintwojamamaspędziłanałataniuichdla
ciebie?–Zciężkimwestchnieniemprzesunąłokulary
naczubekgłowyipotarłgrzbietnosa.–Przykromi–
powiedział.–Przykromi,żeniemożemysobiepozwolić
natewszystkierzeczy,którechciałabyśmieć.Iprzykro
mi,żejesteśrozczarowanaprezentem.
–Tato…–Kotłującesięwniejpoczuciewinyprzybrało
nasile.
–Nie,Hols,rozumiem.Naprawdę.Nigdyniemieliśmy
wystarczającodużopieniędzy,żebycokolwiek
zaoszczędzić.Żałujętego,oczywiście,alemieliśmy
szczęściewtakwieluinnychsprawach.Jesteśmyzdrowi.
Jesteśmyszczęśliwi.Aprzynajmniejtakmisięwydaje?
Jegozmęczonespojrzenieponownieprzeniosłosię
nanią.
–Przepraszam–powiedziała,podnoszącsięzłóżka