Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cześć,mamoprzywitałanajweselszymtonem,najaki
potrafiłasięzdobyć.
JoanEvanspokazałakoszpiknikowy.
Masztutrochęjedzenianadrogę.Uśmiechnęłasięztrudem.
Katewzięłakoszzrąkmatki.
Dziękuję.
Joanoberwałazwiędłelistkiposadzonejwwiszącymkoszyku
czerwonejlobelii,poczymzwróciłanacórkęłagodnespojrzenie.
Spędziliśmynatymgankuwieleciepłychletnichwieczorów.
Przycisnęładoustopuszkipalców.Pamiętam,jaktyiAlison
sypiałyścietunapowietrzuipaplałyścieprawiedorana.
Katewzięłagłębokioddechipowoliwypuszczałapowietrze,
starającsięuśmierzyćnarastającywpiersiból.
Tobyłydobreczasy.
Wspomnieniaprzesuwałysięjejprzedoczaminiczymwyświetlane
jednopodrugimprzeźrocza,pókiichodsiebienieodepchnęła.
Kate,wyjaśniłaś,dlaczegowyjeżdżasz,alewiem,żekryjesię
zatymcoświęcej.
Mówiłamci.Chcęzrobićcośzeswoimżyciem.
Nieuważasz,żebycieżonąiwychowywaniedziecitorobienie
czegośkonkretnego?
Tak,aletoniedlamnie,przynajmniejjeszczenieteraz.Muszę...
Niepotrafiławyrazić,coczuje.Miaławrażenie,żejeślisięstądnie
wyrwie,jejserceroztrzaskasięwdrobnymak.Musiałazrobićcoś
znaczącego,cośważniejszegoniżto,czegooczekiwano
odwychowanejnafarmiedziewczyny,acosprowadzałosię
dowyjściazamążiurodzeniadzieci.Ibyćkimświęcejniż
dziewczyną,którabawisięwlatanie.
Joanusadowiłasięnawiklinowymkrześle.
Katewiedziała,cosięświęciiniemiałaochotyotymrozmawiać.
Przycupnęłanabrzegukrzesłaipołożyłaplecaknapodłodze.Kosz
postawiłasobienakolanach.Objąwszygorękoma,przycisnęła
dobrzuchaitrzymałasięgokurczowojakjakiejśopoki.
Joanrozpoczęłałagodnymgłosem.
Wiem,żeniemaanidnia,wktórymniepamiętałabyśinie
czułabyściężaru...śmierciAlison.Przyglądałasięzwiędłymlistkom,