Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Katezłożyłapłótno.
–Poprostubyłamzaskoczonaijuż.–Włożyłamateriał
doskrzyni.
–Oddawnapanilata?
–Oddziecka...Mójtatomiałsamolot.–Zdmuchnęłagrzywkę
zczoła.
Tengestwydałmusięuroczy.Przeniósłuwagęnazaopatrzenie.
–Zanimwyjechałamzdomu,słyszałam,żejesttudużopracydla
pilotów.NasłuchałamsięopowieścioczekającychnaAlasce
przygodach.Szukałam,alewyglądanato,żenikttuniepotrzebuje
pilotów,aprzynajmniejwykonującychtenzawódkobiet.
–Poznałemwczorajgościa,któryotworzyłniedawnolotnisko.
Możeonbykogośpotrzebował.
–Gdzie?WMerrillField?
–Nie.Tonowybiznes,niewielki,nadJezioremSpenard.
WoczachKaterozbłysłozainteresowanie.
–Zkimtrzebarozmawiać?
–ZSidneyemSchaeferem.Młodygość,alemawielkiemarzenia
imnóstwozapału.
Paulwątpił,byKatemiałaszansęnapracęizastanawiałsię,czy
niepowinienbyłprzypadkiemtrzymaćjęzykazazębami.
Pocopodsycaćwniejnadzieje.
–Sprawdzę.Dziękuję.
Katedołożyładopudłaniciiguziki.Paulniepotrafiłpowstrzymać
sięprzedprzestrogą.
–Latanietoniebezpiecznaprofesja.
–Tak,podobniejakwieleinnychzawodów.Nigdzienieczujęsię
takszczęśliwajakwpowietrzu.Uwielbiambyćtamwgórze.–Jej
twarzprzybrałabłogiwyraz.–Stamtądświatwyglądainaczej,jest
piękniejszy.
–Kilkarazyleciałemjakopasażer.Dawnotemu,alepamiętam,
żemisiępodobało.Chybarozumiem,oczympanimówi.
–Możezabiorępanakiedyśnawycieczkę.–Zarumieniłasię
iprzeniosławzroknapółki.–Potrzebujepanczegośjeszcze?Owoców
albowarzyw?Przypraw?
Paulwcisnąłnagłowękapelusz.