Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Ulotnasiłapoezji
–Chciałabymdostaćwiersz–powiedziałaTeresa,gdynaglewcałym
domu,nasekundę,którawydawałasiętrwaćwieczność,zrobiłosię
cicho.
RobertEnkezezdziwieniempatrzynaswojążonę,zastanawiając
sięrównocześnie,czyniejesttożart.Prezentemurodzinowymmabyć
wiersz?
–Fajniebybyło–rzuciłaTeresamimochodemijużpochwili
zapomniałaocałejsytuacji.
Jemujednaktenpomysłutkwiłwgłowienadobre.
Minęłojużkilkalatodchwili,gdyprzeczytałostatniwiersz,nie
wspominającjużonapisaniuczegokolwiek.Starasięwszystkosobie
przypomnieć.Uważa,żewierszmusiposiadaćrymy,aładnywiersz
jestjegozdaniemjakuśmiech,zdelikatnymhumoremwyczuwalnym
międzywersami.Mającwłaśnietakiewyobrażenieopoezji,Robert
Enkepostanawiarozpocząćpisanie.
CzasamizdarzamusięokłamaćTeresę,gdymówi,żeidzie
nachwilędoswojegobiuraukładaćdokumentypodatkowebądź
dokonaćprzelewów.Taknaprawdęsiadazdługopisemwrękuprzed
kartką,spoglądającnaogródzaoknem,którecałąswojąpowierzchnią
tworzytylnąścianępomieszczenia.Promieniesłoneczne,wpadające
tamtędywiosennąporą,wywołująprawdziwiebłogieodczucia,ale
teraz,zimą,niejestjużtakprzyjemnie.Nawetogrzewaniewtym
pomieszczeniuniejestnajlepsze.
IchdomwEmpede,położonywpłaskiejdolnosaksońskiejdolinie,
tozaadaptowanestaregospodarstworolne.BiuroRobertazajęło
miejscedawnejstajni.
Zapisywanesłowawyglądająnaniezdarneitwarde.Jego
drogocennepalcesąnienawykłedopisania,jednakwjegogłowie
rymyukładająsięcorazszybciej.Wypełniagoradość,którajestinna
niżta,gdybronitrudnąpiłkęnaliniibramkowej.Radośćtajestraczej
delikatna,alemimotonatyleintensywna,żenapędzagododalszego
pisania–wbiurze,whotelu,nawieczórprzedmeczemwBundeslidze.