Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
statuspozwalałmuodczasudoczasuzałożyćinnąszatę
niżoficjalnyśnieżnobiałymundurzczerwonymi
dodatkami.Nierobiłtegoczęsto,niechciałdawaćzłego
przykładuinnym.Nieplanowałsięwyróżniać,tegonie
chciano.Askorotegoniechciano,toionniechciał.
Wszystkodladobrawspólnoty,botakpowinnobyć,
prawda?
Lecznadnieszafyleżaływspomnienialat
wcześniejszych,niektórezmundurówbyłyjego,niektóre
miałpoojcu,ajeszczeinnerzekomopodziadku.Tego
jednakniemógłpotwierdzić,nigdygoniepoznał.Zresztą
nieznałnikogo,ktoprzeżyłWielkąCzystkę.Ojciec
niewieleonimmówiłnawetjeszczeprzedtym
wszystkim,cosięwydarzyło,agdymłodyChristian
próbowałsięczegoświęcejdowiedzieć,ganiłgozato.
Wiedziałtyle,ilemiałwiedzieć.Ilepowinienwiedzieć.Ile
chciano,bywiedział.Askorochciano,bytylkotyle
wiedział,toonteżtakchciał.Bowiększośćwielepiej,
boonimająrację.
Wstał.Podszedłpowolnymkrokiemwstronę
otwartegookna.Zimne,świszczącepowietrzewpadło
dośrodka.Christianaprzeszedłdreszcz,urywkisnu
pojawiłymusięprzedoczami.Ogień.Dym.Krocząca
postaćitonieodpartepoczuciebezsilności.Ścisnął
balustradę,wyjrzałprzezokno.Pomogło.Chociaż
nachwilę.
Nazewnątrzpanowałjeszczemrok.Pojedyncze
latarnierozświetlałypomarańczowymipłomieniamiulice
Teranii.Byłotakbezgłośnie,żemożnabyłowręcz
pomyśleć,żemiastojestopustoszałe.Panowałamartwa