Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NIEBUJAJSIĘ
Wszyscytamstojąopróczmnie,myślałistarałsięnanichniepatrzeć.
Szedłwolno,kopiąckamieńlubcoś,coakuratleżałonadrodze,
zrękamiwkieszeniach,jakktoś,kogozupełnienieobchodzi,
żewszyscytamstojąopróczniego.
Szedłnaplaczabaw,mieszczącysięwsamymśrodku
pegeerowskiegoosiedlaiczęściowoogrodzonysiatką,taksamo
zniszczonąjakdrabinki,zjeżdżalniaihuśtawki.Wszystkoporastało
rdzą,któradojrzewałapodspękanąskórązielonejfarby.Zmierzał
donajwiększejhuśtawki,tej,którazawszebyłazajęta.Zawsze,tylko
niewtedy,gdyprzyjeżdżałomlekoiwszystkiedziecizosiedla
ustawiałysięwkolejcedobeczkowozu.WszystkieopróczSeweryna.
Starałsięjaknajszybciejrozbujać.Przelatująctużnadziemią,
zamykałoczyiotwierałjedopiero,gdywyszlifowanadziecięcymi
tyłkamideskanachwilęzatrzymywałasięnasamejgórze.Wszyscy
tamstojąopróczmnie,myślał,patrzącnarówieśników,którzymusieli
czekaćnamleko.Onniemusiał,więcczułsięlekko,jakbynicnie
ważył.
Imdłużejsiębujał,tymwięcejmiałodwagi,żebysiępuścić.Tylko
nachwilę,którazkażdymwymachemtrwałatrochędłużej,zdążył
sięprzestraszyć.Wtedyrobiłzamachrękami,jakbychciałprzepłynąć
tenkawałek,którydzieliłgoodhuśtawki.Dotejporyzawszeudawało
musięchwycićuciekającełańcuchyiwylądowaćnabrzegu
drewnianegosiedziska.Dudniłomuwuszach,kiedymknąłwychylony
dotyłu,trzymającsięzcałychsił.Odchylałgłowęipatrzyłnaosiedle.
Trzykanciastebudynkizwisałyzsufitupokrytegobetonowąkostką
brukowąiwydeptanątrawą.ŚwiatstanąłnagłowieiSewerynmiał
gdzieś,żewszyscytamstojąopróczniego.
Jeszczetydzieńtemuonteżtkwiłwkolejceichciałbyćpierwszy,
jakwszyscy,żebynajszybciejzanieśćpełnąkankędodomu,pobiec
naplaczabawizająćnajwiększąhuśtawkę.Wychodziłzdomuzaraz
poobiedzie,alezakażdymrazemprzymetalowejklapiekotłowni,